[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdyby nie chciała jechać, nigdy by nie zadzwoniła, aby
powiedzieć, że nie przyjedzie. W głębi duszy chciała,
by nalegał, gdyż musiała stanąć twarzą w twarz z prob-
lemami, które trzeba było rozwiązać.
Z pewnością mogła stanąć twarzą w twarz z Samem
Weaverem.
Powtarzała sobie, że przecież to zwykła kolacja.
Z przyjacielem. Bo byli już chyba przyjaciółmi? Roz-
mowa nie mogła zaszkodzić, zwłaszcza rozmowa dwoj-
ga ludzi, którzy pracowali w biznesie rozrywkowym.
Wcisnęła mocniej pedał gazu i wiszące za nią plas-
tikowe torby z pralni chemicznej zaszeleściły na wie-
szakach.
Przynajmniej tym razem miała własne auto, więc
odjedzie, kiedy będzie chciała. To dawało poczucie
bezpieczeństwa.
Gdy przejechała przez bramę prowadzącą na ranczo,
obiecała sobie, że będzie się dzisiaj dobrze bawiła.
Taka sympatyczna kolacja z przyjacielem. Zatrzymała
się przed domem i wysiadła, nie zerknąwszy wcześniej
do lusterka. Postanowiła nie odświeżać makijażu, tak
128 Nora Roberts
jak wcześniej się nie przebrała. Szary kostium był
stylowy, ale bardzo oficjalny, jak pozostałe trzy w jej
samochodzie. Czółenka na płaskim obcasie były wy-
godne i właśnie dlatego je kupiła, a nie ze względu
na modę.
Sam pomyślał, że Johanna wygląda tak samo jak
pierwszego dnia. Zorganizowana, chłodna, subtelnie
seksowna. I zareagował na nią dokładnie tak jak
wtedy. Poczuł natychmiastową fascynację. Z uśmie-
chem zszedł z werandy.
Cześć.
Witaj. Ostrożnie odwzajemniła jego uśmiech
i ruszyła po schodkach. Jego następny ruch był tak nie-
oczekiwany, że nie miała możliwości go powstrzymać.
Położył rękę na jej karku i pocałował ją, nie namięt-
nie, nie z pasją, lecz z niedbałą poufałością, która
przeszyła ją na wskroś. Witaj w domu, zdawał się mówić
ten pocałunek. Johanna nie mogła wykrztusić z siebie
ani słowa.
Uwielbiam cię w takich kostiumach, Johanno.
Nie miałam czasu się przebrać.
Cieszę się. Zerknął za nią, słysząc silnik furgonet-
ki. Zapomniałaś zatrąbić.
Wszystko w porządku, Sam? W kabinie auta
siedział barczysty mężczyzna około pięćdziesiątki.
Wszystko jak trzeba. Sam objął Johannę w talii.
Mężczyzna zachichotał.
Rozumiem. Dobranoc.
To był Joe wyjaśnił Sam, kiedy patrzyli, jak
furgonetka jedzie z powrotem po żwirowej drodze.
On i Mae mają oko na ranczo. I na mnie.
Reguły gry 129
Rozumiem. To było zbyt łatwe, stać tak na we-
randzie, objęta jego ręką w promieniach zachodzą-
cego słońca. Johanna odruchowo odsunęła się. Twoja
gospodyni powiedziała mi, że ogląda ,,Ciekawostki .
Powiedziała też, że do mnie wzdychasz, dodała
w duchu. Dobrze jednak wiedziała, że tacy mężczyzni
jak Sam Weaver do nikogo nie wzdychają.
I to z nabożeństwem mruknął, wpatrując się
w nią uważnie. Była zdenerwowana. Myślał, że mają to
już za sobą. Nie wiedział, cieszyć się czy też martwić, że
jest inaczej. Mae uważa ten... hm... występ za
największe osiągnięcie w mojej karierze.
Johanna wreszcie uśmiechnęła się i rozluzniła uścisk
na poręczy.
Zasłużyłeś na nagrodę Emmy.
Próbujesz być zgryzliwa?
Nigdy nie jestem zgryzliwa, zwłaszcza jeśli chodzi
o mój program. Być może sprawię, że woda sodowa
uderzy ci do głowy, ale w tym tygodniu dostaliśmy
bardzo dużo listów. ,,Sam Weaver to najseksowniejsze
stworzenie na ziemi zacytowała i z rozbawieniem
zauważyła, że się skrzywił. To napisała siedem-
dziesięciopięcioletnia pani z Tucson.
Tak. Ujął ją za rękę i wciągnął do środka.
Kiedy przestaniesz być zgryzliwa...
Mówiłam ci, że nigdy nie bywam zgryzliwa.
Dobrze, więc kiedy skończysz, zastanowimy się,
co z kolacją. Pomyślałem, że zjemy coś z grilla, bo nie
byłem pewien, kiedy uporasz się z tym zebraniem.
Z zebraniem? wyrwało jej się. Chwilę pózniej
zrobiła coś, co nie zdarzyło się jej już od bardzo dawna:
130 Nora Roberts
zaczerwieniła się. Tylko trochę, ale zauważalnie. No
cóż, poszło szybciej, niż oczekiwałam.
No to oboje mieliśmy szczęście. Sam nie zamie-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]