ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Byłam w centrum handlowym. - Maisie popatrzyła na nią żałośnie. -
Nagle zakręciło mi się w głowie, zrobiło mi się słabo. Chcieli wezwać karetkę,
ale się nie zgodziłam. Jeżdżą za szybko. Sama przyszłam.
- Powinnaś się była zgodzić, a nie męczyć swoje biedne stare nogi. - Iona
przyłożyła słuchawkę do piersi Maisie. - Już kiedyś tak się czułaś?
- Parę razy, to starość. - Maisie zakaszlała.
- Od kiedy ten kaszel?
- Zwykle pojawia się dopiero w zimie. W tym roku jakoś wcześniej. Boli
mnie gardło.
- Schudłaś, Maisie. Nie masz apetytu?
- Nie za bardzo. Flegma mnie dusi.
72
R S
- Chyba masz gorączkę. Trzeba będzie zrobić prześwietlenie - rzekła Iona.
- Ale musisz trochę poczekać.
- W porządku, kochanie. - Twarz Maisie rozjaśniła się. - Mogę poczekać.
A może bym dostała filiżankę herbaty? Potem się zdrzemnę.
Iona uśmiechnęła się i poszła do automatu. Lubiła Maisie i chciała okazać
jej trochę serca.
Przy automacie stał Matt, wciskał monety w otwór i walił w obudowę.
- To pudło już dogorywa - mruknął, gdy zobaczył Ionę. - Daje nie to, co
się chce.
- Myślałam, że pijasz tylko świeżo parzoną kawę - zauważyła z
przekąsem.
- Nie chcę kawy, mam ochotę na czekoladę z orzechami. A wypiję do niej
świeżo parzoną kawę.
- A ja potrzebuję kubek herbaty dla Maisie. - Iona wrzuciła monetę i
nacisnęła guzik.
- Kto to jest Maisie? - zaciekawił się.
- To nasza stara przyjaciółka - wyjaśniła& - Chyba jeszcze jej nie
widziałeś. Na ogół nie potrzebuje niczego prócz kąpieli i posiłku. Lubi tu trochę
pobyć, nie jest wtedy sama.
- Aha, samotna? - domyślił się.
- Przypuszczam, że nie ma stałego adresu - powiedziała Iona. - Obawiam
się, że mieszka pod mostami i w bramach sklepów. Ale myślę, że odpowiada jej
takie życie. - Zmarszczyła czoło. - Teraz kiepsko się czuje. Wysyłam ją na
rentgen. Kaszle, ma gorączkę, charczy. Chciałabym usłyszeć twoją opinię.
Maisie spojrzała kokieteryjnie, gdy Matt wszedł do kabiny.
- Ho! ho! Nie wiedziałam, że zobaczę tak porywającego doktora.
Włożyłabym swoją najlepszą suknię.
Matt uśmiechnął się.
73
R S
- Pewnie mówi to pani każdemu mężczyznie. Jestem doktor Carter.
Doktor Bellamy prosiła mnie, żebym panią zbadał.
- Mam dwoje najprzystojniejszych lekarzy w całym szpitalu. - Maisie
przekrzywiła głowę. - Tworzycie piękną parę. Chodzicie ze sobą?
- Pilnuj swoich spraw, Maisie - ofuknęła ją Iona. - Pracujemy razem.
- Na pana miejscu, doktorze, chwyciłabym panią doktor, zanim porwie ją
ktoś inny - ciągnęła Maisie. - Nie codziennie widuje się włosy w takim kolorze.
Zwiadczą o ognistym charakterze.
- To bardzo dobra rada - przyznał Matt. - Zgadzam się z panią co do joty.
- Mrugnął do Iony. - A teraz chciałbym pani zadać parę pytań. Wiem, że pani
kaszle. Nie odpluwa pani krwi?
- O tak, tam gdzie śpię, wielu tak robi.
- A gdzie pani śpi, Maisie? - spytał.
- To zależy. Latem na ławce w parku. Ale to mi nie przeszkadza. Jestem
wolnym ptakiem.
- Musi pani jednak trochę marznąć i moknąć, zwłaszcza w czasie takiej
nocy jak ostatnia - zauważył Matt. - Proszę się pochylić, opukam pani plecy.
Po chwili wyprostował się i poklepał Maisie po ręce.
- No a teraz proszę odpoczywać i wypić herbatę, którą przyniosła doktor
Bellamy. Wkrótce wrócimy.
- Co o tym myślisz? - spytała niecierpliwie Iona, gdy wyszli na korytarz. -
Czy to jest to, co podejrzewam?
- Podejrzewasz gruzlicę, prawda? Wiele objawów na to wskazuje. Po
rentgenie zrobimy test tuberkulinowy i zbadamy plwocinę. I trzeba dać krew do
analizy.
- Biedna stara Maisie - westchnęła Iona. - Lepiej od razu jej powiem, że
będzie musiała zostać tu parę dni.
Wrócili do kabiny. Iona serdecznie uśmiechnęła się do starszej pani.
- Musimy zrobić pewne badania, Maisie - zaczęła.
74
R S
- Umieram? Co ze mną? - spytała żwawym głosem. W szpitalu wyraznie
czuła się bezpieczna i szczęśliwa.
- Sądzę, że wszystko w porządku, ale musimy się upewnić - wyjaśniła
Iona. - I dlatego znajdziemy ci łóżko. Wyniki badań będą za parę dni.
- Będę musiała tutaj zostać?
- Na szczęście nie na długo.
Maisie opadła na poduszkę i westchnęła zadowolona.
- Wiesz, ostatnio czułam się bardzo zmęczona, potrzebuję wakacji.
Zniadanie i obiad wliczone?
- No, no, pewno udajesz, żeby dostać wikt i opierunek. - Iona żartobliwie
pogroziła jej palcem. - Powiedz, Maisie, masz jakichś krewnych? Na pewno
ktoś zechciałby cię odwiedzić w szpitalu?
- Nikt, kogo ja chciałabym widzieć - mruknęła Maisie, ale wyraznie
posmutniała.
- Jesteś pewna? Możemy się z nim skontaktować.
- Bardzo jesteś dobra, moje dziecko - szepnęła Maisie. - Jest ktoś, kogo
chciałabym zobaczyć, zanim umrę.
- Ależ jeszcze pani nie umiera - zapewnił ją Matt. - Proszę nam zaufać. A
więc kto to jest?
- Moja córka. Nie widziałam jej od wieków. Chciałabym jeszcze ją
zobaczyć. Tutaj, gdzie jestem czysta i gdzie jest tak ładnie.
Iona poczuła dławienie w gardle. Zapewne nikomu nie przyszłoby do
głowy, że Maisie zdaje sobie sprawę ze swego wyglądu czy też przejmuje się
tym, w jakim otoczeniu przebywa. Poklepała starszą panią po ręce i uśmiechnęła
się.
- Zwietny pomysł, Maisie. Skontaktujemy się z nią. Będziesz miała na co
czekać.
75
R S
- Jest jedyną osobą, jaką znam, która lubi być w szpitalu - powiedziała
Iona do Matta, gdy Maisie zabrano na badania. - Jej stan się poprawi, gdy
zacznie się regularnie odżywiać.
- I po paru tygodniach wróci do dawnego życia. Szkoda, że nie można jej
załatwić jakiegoś dachu nad głową. Nie wiesz, jak to się stało, że żyje w ten
sposób?
Kiedy weszli do sali, w której umieszczono Maisie, ta wyglądała na
uszczęśliwioną.
- Wszyscy tutaj są dla mnie tacy dobrzy - powiedziała. - Wypiłam
najlepszą herbatę od lat.
- Kierownictwo szpitala byłoby zachwycone, słysząc cię - zauważyła
Iona. - Mamy dla ciebie dobrą wiadomość. Twoja córka jutro przyjedzie.
Wydawała się bardzo przejęta.
- Nie wiem, czy postąpiłam słusznie - westchnęła Maisie. - To już dobre [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta