ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

każdym centymetrze kwadratowym jego ciała pracowały ze zwiększoną intensywnością. Ze
wszystkich porów sączyły się krople oleistej cieczy, o wiele grubsze od kropli zwykłego potu.
Ramiona Briona poruszały się nieznacznie i Lea otworzyła usta ze zgrozy widząc, że porastające je
włoski wiją się i poruszają, jakby były obdarzone własnym życiem. Mogła jedynie patrzeć na ten
niezwykÅ‚y widok oczami ° snutymi czerwonÄ… mgÅ‚Ä… i zastanawiać siÄ™, czy przed Å›mierciÄ… postradaÅ‚a
już zmysły.
Gwałtowny kaszel wstrząsnął oddychającym chrapliwie Brionem, a kiedy atak się skończył,
Anvharczyk zaczął oddychać spokojniej. Pot wciąż perlił się na jego ciele, a poszczególne krople
łączyły się w strużki, które ściekały i wsiąkały w piasek.
Brion poruszył się i przetoczył na bok, twarzą do Lei. Oczy miał już szeroko otwarte i
przytomne; uśmiechnął się.
- Nie chciałem cię przestraszyć. To złapało mnie niespodziewanie, przychodząc w niewłaściwej
porze i w ogóle... Dla mnie również było to zaskoczenie. Dam ci teraz wody, jeszcze trochę
zostało.
- Co się stało? Kiedy upadłeś, wyglądałeś tak, jakbyś... - Dwa łyki, nie więcej -powiedział,
podtykając jej pod usta otwartą manierkę. - Zwykła letnia przemiana, to wszystko. Na Anvharze
przechodzimy ją co roku, tylko, rzecz jasna, nie tak gwałtownie. W zimie nasze ciała magazynują
pod skórą ochronną warstwę tłuszczu i niemal zupełnie przestajemy się pocić. Ulegamy też wielu
zmianom wewnętrznym. Kiedy nadchodzą cieplejsze dni, ten proces zachodzi w odwrotnym
kierunku. Tłuszcz jest metabolizowany, a gruczoły potowe powiększają się i zaczynają pracować
ze zwiększoną intensywnością, gdy ciało przygotowuje się do dwóch miesięcy ciężkiej pracy,
upałów i niedosypiania. Sądzę, że ten skwar spowodował u mnie przedwczesną przemianę.
- Chcesz powiedzieć, że... że jesteś przystosowany do życia na tej strasznej planecie?
- Prawie. Chociaż trochę tu za ciepło. Niedługo będę potrzebował dużo wody, więc nie możemy
tu pozostać. Czy myślisz, że Wytrzymasz na słońcu, jeśli będę cię niósł?
- Nie, ale wcale nie poczuję się lepiej, jeżeli tu pozostaniemy - powiedziała beztrosko, nie bardzo
zdając sobie sprawę z tego, co mówi. - Idzmy dalej. Dalej.
Gdy tylko wyszła z cienia, promienie słońca uderzyły ją jak fala piekącego bólu. Upadła, tracąc
przytomność. Brion wziął ją na ręce i zataczając się ruszył naprzód. Po kilku krokach poczuł
nieodpartą chęć położenia się na piasku. Wiedział, że osiągnął granicę swojej wytrzymałości. Szedł
coraz wolniej i każda wydma zdawała się wyższa od poprzedniej. Sterczały z nich wielkie, na wpół
przysypane przez piasek głazy, które raz po raz musiał omijać. U podstawy największego z tych
monolitów rosła mizerna kępa poskręcanych roślin. Brion przeszedł obok i przystanął czując, że
jakaś myśl usiłowała utorować sobie drogę do jego otępiałego z gorąca umysłu. Co też takiego?
Jakaś różnica. Coś z tymi roślinami, czego nie widział u innych, mijanych wcześniej.
Zawrócił i - odczuwając to jako porażkę - powlókł się chwiejnie po własnych śladach. Stanął i
mrużąc oczy bezradnie patrzył na rośliny. Rzeczywiście coś w nich było takiego... Niektóre były
ścięte. Nie urwane czy ułamane, ale ucięte równo i starannie nożem albo innym ostrym
narzędziem. Zlady cięć były suche i stare, ale ich widok obudził w Brionie iskrę nadziei. To był
pierwszy dowód na to, że na tej rozpalonej planecie rzeczywiście żyją jacyś ludzie! I w
jakimkolwiek celu je ścięto, te rośliny mogły mu się przydać. Oznaczały jedzenie - a może wodę.
Na samą myśl zadrżały mu ręce. Upuścił Leę na piasek w cieniu skały. Dziewczyna nie poruszyła
siÄ™.
Nóż był ostry, ale Brion nie miał już siły. Chrapliwie łapiąc powietrze wyschniętymi ustami,
piłował grubą łodygę tak długo, aż wreszcie ją przeciął. Podniósłszy krzew zobaczył, że z uciętego
końca wycieka gęsty płyn. Oparł grzbiet dłoni o nogę, żeby opanować drżenie i nie uronić ani
kropli, i odczekał, aż nakapało do niej soku.
Szybko parujący płyn wydawał się chłodny. Z pewnością w większości składał się z życiodajnej
wody. Brion podniósł dłoń do ust, lecz - tknięty nagłym podejrzeniem - zamiast wypić wszystko,
dotknął tylko cieczy końcem języka.
Z początku nie poczuł nic - a pózniej przeszył go ból, ściskający gardło i zapierający dech. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta