ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nÄ…Å‚:
 Otrzymałem dziś oznaki twego, pani, współczucia, ale to nie są te, których
jestem najgodniejszy.
Pani de Clèves domyÅ›laÅ‚a siÄ™, że książę spostrzegÅ‚ tkliwość jej dla niego, a
słowa te dowiodły jej, że się nie myliła. Była to dla niej wielka boleść widzieć,
że nie jest już zdolna skrywać swoich uczuć i że je zdradziła przed kawalerem
52
de Guise. Martwiło ją też bardzo, że pan de Nemours je odgaduje; ale ta
przykrość nie była taka zupełna i mieszała się z niejaką słodyczą.
Królewicowa, której bardzo było pilno dowiedzieć się, co jest w liście zna-
lezionym przez Chastelarta, zbliżyÅ‚a siÄ™ do pani de Clèves.
 Idz, przeczytaj ten list  rzekła  pisany jest do pana de Nemours prawdo-
podobnie przez tę kobietę, dla której rzucił wszystkie inne. Jeśli nie możesz
przeczytać w tej chwili, zatrzymaj list; przyjdz wieczorem oddać mi go i po-
wiedzieć, czy znasz to pismo.
Po tych sÅ‚owach królewicowa opuÅ›ciÅ‚a paniÄ… de Clèves, tak zdumionÄ… i
wzruszoną, że jakiś czas nie mogła postąpić z miejsca. Niecierpliwość i po-
mieszanie nie pozwoliły jej zostać u królowej; wróciła do siebie, mimo że nie
była jeszcze pora, w której nawykła wracać. Trzymała list w drżącej ręce; my-
śli jej były tak mętne, że nie mogła się w nich rozeznać; doznawała niezno-
śnego bólu, którego nie znała i którego nigdy jeszcze nie odczuła. Znalazłszy
się u siebie, otwarła ów list, który brzmiał, jak następuje:
L I S T
Zanadto cię kochałam, aby cię zostawiać w mniemaniu, że moja odmiana
jest skutkiem płochości; dowiedz się, że niewierność twoja jest jej powodem.
Zdumiewa cię, że mówię o twojej niewierności; skrywałeś ją tak zręcznie, a ja
tak siliłam się ukryć przed tobą, że wiem o niej, iż słusznie możesz się dziwić,
że mi jest znana. Ja sama się dziwię, że mogłam się niczym nie zdradzić. Nie
było w świecie podobnego bólu. Sądziłam, że kochasz mnie namiętnie; nie
kryłam ci mojej miłości, i oto wówczas gdy ci dawałam pełne jej dowody, do-
wiedziałam się, że mnie oszukujesz, że kochasz inną i że, wedle wszelkich
pozorów, poświęcasz mnie dla nowej kochanki. Dowiedziałam się o tym w
dniu gonitwy do pierścienia; dlatego tam nie poszłam. Udałam, że jestem
chora, aby ukryć moje męczarnie; ale zachorowałam naprawdę, ciało moje
nie mogło znieść takiego ciosu. Kiedy mi było trochę lepiej, udałam, że je-
stem jeszcze chora, chcąc mieć pozór niewidzenia cię i niepisania do ciebie.
Chciałam mieć czas, aby obmyślić, jak mam z tobą postąpić; po dwadzieścia
razy na przemian zamierzałam coś i porzucałam; ale w końcu uznałam cię
niegodnym, byś widział mą boleść, i postanowiłam nie pokazać ci jej. Chcia-
łam zranić twą dumę, pozwalając ci wierzyć, że miłość moja słabnie sama z
siebie. Chciałam zmniejszyć w ten sposób cenę ofiary, jaką z niej czynisz; nie
chciałam, abyś miał przyjemność pokazywania, jak bardzo cię kocham, i
przypodobania się tym swojej damie. Postanowiłam pisywać do ciebie listy
mdłe i letnie; dowieść tej, której je oddajesz, że przestaję cię kochać. Nie
chciałam, by miała rozkosz świadomości, że ja wiem, iż ona święci nade mną
zwycięstwo; nie chciałam zwiększać jej tryumfu rozpaczą i wymówkami. Są-
dziłam, że nie ukarzę cię dosyć zrywając z tobą i że zadałabym ci jedynie nie-
znaczny ból przestając cię kochać, wówczas gdy ty mnie nie kochasz. Chcia-
łam, abyś mnie pokochał po to, byś czuł mękę niewzajemności, którą ja
czułam tak okrutnie. Sądziłam, że jeżeli coś mogłoby rozbudzić twe dawne
uczucia, to mniemanie, że moje serce się zmieniło; ale chciałam ci to okazać
udając, że to ukrywam, i tak, jak gdybym nie miała siły tego wyznać. Tak
wreszcie postanowiłam; ale jakże mi było trudno zdobyć się na to postano-
wienie; jakże, skoro cię ujrzałam, wydało mi się niemożebne! Po sto razy
53
miałam już wybuchnąć wymówkami i płaczem; ówczesny stan zdrowia po-
mógł mi utaić wzruszenie i zgryzotę. Podtrzymywała mnie pózniej przyjem-
ność grania komedii z tobą, jak ty grałeś ją ze mną; mimo to zadawałam so-
bie taki gwałt, aby ci mówić i pisać, że cię kocham, że spostrzegłeś odmianę
moich uczuć wcześniej, niż to było mym zamiarem. Dotknęło cię to; robiłeś
mi wymówki. Starałam się uspokoić cię; ale czyniłam to z takim przymusem,
iż tym bardziej cię to upewniło, że cię nie kocham. Słowem, spełniłam
wszystko, co zamierzyłam. Kaprys twego serca ściągnął cię z powrotem ku
mnie, w miarę jak widziałeś, że się oddalam. Syciłam się całą rozkoszą, jaką
może dać zemsta; miałam wrażenie, że mnie kochasz bardziej niż kiedykol-
wiek, a ja ci okazywałam, że cię już nie kocham. Mogłam sądzić, że zupełnie
opuściłeś tę, dla której mnie wprzód porzuciłeś. Miałam też przyczyny wie-
rzyć, że nigdy jej nie mówiłeś o mnie; ale twój powrót i twoja dyskrecja nie
mogły naprawić twego zmiennictwa. Twoje serce dzieliło się między mnie a
inną, oszukiwałeś mnie; to wystarczy, aby mi skazić rozkosz twej miłości,
takiej, na jaką sądziłam, że zasługuję, i aby mnie utrwalić w postanowieniu 
które cię tak dziwi  aby cię już nie oglądać na oczy.
Pani de Clèves przebiegÅ‚a oczyma list, odczytaÅ‚a go kilka razy, nie wie-
dząc, co czyta. Widziała tylko, że pan de Nemours nie kocha jej tak, jak
mniemała, i że kocha inne, które zwodzi tak samo jak ją. Co za widok i co za
świadomość dla osoby takiej jak ona, żywiącej gwałtowne uczucie, z którym
zdradziła się przed człowiekiem, jak się okazuje niegodnym, i przed innym,
którym wzgardziła dla miłości tamtego! %7ładen ból nie da się porównać z jej
bólem; miała uczucie, że najbardziej dolega jej to, co zaszło w ciągu owego
dnia, i że gdyby pan de Nemours nie mógł się domyślać, że ona go kocha, nie
dbałaby o to, że on kocha inną. Ale łudziła się sama; ten ból, który jej się
zdawał tak nieznośny, to była zazdrość i wszystkie jej męczarnie. Wiedziała z
tego listu, że pan de Nemours od dawna ma jakąś miłostkę. Uważała, że ko-
bieta, która pisała ten list, to była osoba nieprzeciętna, godna miłości; ta ko-
bieta miała więcej charakteru niż ona sama; zazdrościła jej owej siły, z jaką
potrafiła ukryć swe uczucia przed panem de Nemours. Widziała z zakończe-
nia listu, że ta osoba wierzy w jego miÅ‚ość. Pani de Clèves pomyÅ›laÅ‚a, że owa
dyskrecja, którą książę jej okazywał i która ją tak ujęła, to może jedynie
skutek jego miłości dla tamtej i obawa narażenia się. Przychodziło jej na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta