[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szedłem ich śladami. W pewnym miejscu ślady te zmieszały się ze śladami Francuzów, którzy
ruszyli ku wschodowi. Jedne z nich powstały przed kilkoma godzinami, drugie w godzinę po
tamtych. Synowie Apaczów następują więc Francuzom na tyły. Wrogowie nie poszli jednak
prosto w kierunku fortu, lecz zwrócili się ku górom nad Rio Grandę.
Mój brat nie poszedł dalej?
Nie. Musiałem tutaj przyjechać, aby zameldować, \e się zbli\ają.
Czy są to tylko jezdzcy?
Tak.
Czy mają armaty?
Nie, śladu wozów z amunicją nie dostrzegłem.
Zastanówmy się, co robić. Kiedy mogą dotrzeć do fortu?
Za godzinę.
Sternau zwrócił się do Gerarda:
Oddałem się do pańskiej dyspozycji. Powiem teraz, kto oprócz mnie walczyć
będzie z wami ramię w ramię. Przede wszystkim Bawole Czoło, wódz Miksteków. Znacie go,
prawda?
Tak jest.
Ten oto Indianin to Niedzwiedzie Serce, wódz Apaczów. Obok stoi Piorunowy
Grot, o którym równie\ z pewnością słyszeliście. Pozostali mę\czyzni tak\e wezmą udział w
walce. Don Fernan da mam zamiar uprosić, aby został tutaj i ochraniał kobiety.
Mimo sędziwego wieku hrabia nie chciał się na to zgodzić. Ustąpił dopiero pod
wpływem usilnych próśb wszystkich obecnych.
Kto będzie dowódcą? zapytał Gerard.
Oczywiście pan odparł Sternau. Juarez tak postanowił.
O, nie, senior. Kim jestem wobec Władcy Skał, Bawolego Czoła, Niedzwiedziego
Serca i Piorunowego Grota? Proszę, senior, obejmij dowództwo!
W takim razie musiałbym wziąć na siebie całą odpowiedzialność.
Jestem przekonany, \e się pan przed nią nie cofnie.
Dobrze. Nie marnujmy czasu na niepotrzebne gadanie. Spełnię waszą prośbę,
muszę jednak najpierw obejrzeć fort.
Chętnie oprowadzę.
Ruszyli, aby zorientować się, jaką przyjąć formę obrony. Fort był mały. Wznosił się
na wąskim, stromym wzgórzu poło\onym nad rzeką. Prowadziła do niego niewielka dro\yna.
Jedynym obwarowaniem były stosy polan ciągnące się dokoła. Dzięki samemu poło\eniu
mo\na się tu było łatwo bronić, o ile oczywiście nieprzyjaciel nie u\yje artylerii lub nie
skieruje wielkiej liczby wojska. Zdolnych do walki było zaledwie dwudziestu uzbrojonych
ludzi. Mała ta garstka mogła jednak choć przez pewien czas zatrzymać trzystu \ołnierzy.
Gdy Sternau i Gerard wyszli, Niedzwiedzie Serce równie\ opuścił gospodę. Wkrótce
znalazł Pirnera. Gospodarz siedział w sklepie i w samotności wracał do równowagi.
Biały człowiek ma tu wiele rzeczy zauwa\ył Apacz.
O tak.
I wszystko mo\na kupić?
Oczywiście.
Jakie pieniądze przyjmuje biały człowiek najchętniej?
Wszystkie, które są u nas w obiegu.
Czy biały człowiek ma równie\ farby?
Tak, we wszystkich gatunkach i kolorach.
A pióra krucze i orle?
Owszem.
I ubrania dla czerwonoskórych?
Mam piękne ubrania indiańskie, uszyte przez pracowite squaws.
Czy równie\ płaszcze ze skór?
Nie, ale mam skórę szarego niedzwiedzia.
Czy brat mój ma tak\e fajerwerki?
Tak, najrozmaitsze \abki i armatki, mo\na ich u\ywać do sztucznych ogni.
Niech mi więc pozwoli senior znalezć to, czego potrzebuję. Płacę natychmiast.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]