[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mówiła dalej.
- Czy wiesz co wyczyniałam, żeby przyzwyczaić się do
samotnych nocy? Musiałam układać wokół siebie poduszki,
aby czuć coś ciepłego i wyobrażać sobie, że to ty.
- A czy ty myślisz Liso, że ja nie czułem takiego samego
bólu?
- Nie wiem, to ty zdecydowałeś się odejść.
- A czy nigdy nie przyszło ci na myśl, że próbowałem dać
nam obojgu czas na zatrzymanie tej karuzeli, która nas
wyniszczała, a na której znalezliśmy się w jakiś niewiadomy
sposób?
- Moglibyśmy to osiągnąć, gdybyś mi coś powiedział.
- Może bym to zrobił, gdybyś nie pobiegła tak szybko do
swojego tatusia, a on i jego adwokat nie byli tacy szybcy -
westchnął ciężko i usiadł.
- Zrozum, cztery lata temu działaliśmy jak w ukropie, bez
zastanowienia i być może powinniśmy dać sobie jeszcze jedną
szansę.
- W jakim celu?
Popatrzył na nią, a ona sięgnęła po stanik i zapięła go na
sobie drżącymi rękami.
- Myślę, że uzmysłowiłem ci powód - powiedział.
- Seks? - zadrwiła.
- On jest w nas. Nie możemy go ignorować.
- Popatrz na mnie - poprosiła usiłując nadać
przekonywający ton swojemu głosowi.
- Można w nas znalezć znacznie więcej, niż tylko seks,
jeśli tylko zechcemy to dostrzec.
- To nie ma znaczenia, nie chcę znów narażać się na ból.
- Ja nie mówię o bólu Liso.
- Właśnie, że tak.
- Nie, kochanie, myślę o tym abyśmy spędzali razem
czas. Możemy zaczynać powoli. Dreszcz wspomnień przeszył
ją na myśl, z jaką łatwością użył tego uspokajającego zwrotu.
- To właśnie powiedziałeś, kiedy pierwszy raz wpadłeś na
ten pomysł. Nie wiem co ty myślisz, ale według mnie, to co
stało się przed chwilą nie odpowiada pojęciu powoli".
- W porządku, mogę się powstrzymać, jeśli będziesz
czuła się z tym lepiej.
- Nie wiem, Christopher, po prostu nie wiem.
I kiedy poprosił ją, aby razem zjedli obiad, przyjęła
zaproszenie. A kiedy zjawił się na plaży następnego ranka i
spytał, czy nie poszłaby z nim na spacer po plaży - poszła.
Mówiła prawdę, że miała kompletny zamęt w głowie, jeśli
chodziło o nią i Christophera. Jedyną rzeczą, co do której
miała pewność, było to, że nie może poślubić Roberta. Nie
teraz. Tak długo nie może tego zrobić, jak długo będzie tak
spontanicznie i gorąco reagować na Christophera.
Kiedy nastąpił świt i poranna mgła jeszcze nie opadła,
Lisa zeszła w dół na plażę. Stojący po kostki w wodzie
Patricio nie widział jej, usiłował złowić na wędkę coś na
śniadanie dla siebie i wuja.
Przypadkowo Lisa zdała sobie sprawę z tego, że Patricio
przychodzi tu łowić ryby codziennie. Widziała go tu pięć dni
temu i spotykała każdego ranka - obserwowała go stojącego w
dole, pół mili od domku. Kiedy jego wuj był nieobecny miała
możliwość lepiej go poznać. Nawiązali już dość bliski kontakt
i rozmawiali ze sobą.
- To jest trudne dla niego, bo zawsze był sam, a to ciężka
praca dbać o mnie. Wziął mnie tylko dlatego, że moja matka
była jego siostrą - tłumaczył Patricio.
- Jak to się dzieje, że jesteś taki dorosły - odpowiedziała
Lisa, rozbawiona kiwając głową.
- Moja matka i ja byliśmy długo sami, zanim umarła
musiałem się nią opiekować.
- A co z twoim ojcem?
- Nie wiem, czy kiedykolwiek go miałem - oświadczył
tonem dorosłego człowieka, będąc przecież małym chłopcem.
Trudno określić, kiedy w jej głowie powstał ten pomysł.
Może wówczas, kiedy po raz pierwszy spojrzała w jego
wzruszająco smutne oczy? Ale teraz ten pomysł dojrzewał,
nabierał rumieńców. Czemu nie? Zawsze chciała mieć
dziecko, ale lata małżeństwa z Christopherem były tak
burzliwe, że nie było na to czasu. Istniało
prawdopodobieństwo, że nigdy nie wyjdzie ponownie za mąż,
ale przecież miała swoją pracę i teraz była zdecydowana mieć
jeszcze Patricia.
- Patricio, czy mi ufasz?
- Si seniora. Por supuesto.
- Czy chciałbyś mieszkać ze mną w Stanach
Zjednoczonych?
- Es posible?
- Nie widzę powodu, czemu by nie. Twój wuj z
pewnością się zgodzi, bo jak sam mówiłeś to duży obowiązek
dla niego opiekować się tobą. Ale będę musiała pojechać do
miasta i porozumieć się z prawnikami. Muszę się dowiedzieć,
jakie formalności trzeba załatwić.
- Czy myślisz, że mógłbym być z tobą? - zapytał
niepewnie.
- Tak, Patricio, mógłbyś być moim małym chłopcem -
mówiąc to czuła, że serce jej topnieje jak lód.
- Obiecujesz?
- Obiecuję!
Rozdział 4
Christopher nigdy nie nalegał, aby razem spędzali czas.
Wystarczyło jednak, aby się pojawił i coś zaproponował, a
Lisa to akceptowała i wszystko wydawało się takie proste.
Lisa nie zdawała sobie sprawy z tego, jak zręcznie nią
manipulował.
Podobnie było dzisiejszego dnia - skonstatowała, patrząc
spod przymrużonych powiek na zbliżającego się Christophera.
Kiedy patrzyła jak przechodził wśród stolików małej,
ogrodowej kafejki wprost promieniował męskością, która była
tym bardziej niebezpieczna, że starał się być czarujący.
Droga do Ensenady - trzeciego co do wielkości miasta na
Baja i największego tamże portu - była urokliwa, a na niebie
nie było ani jednej chmurki. Jednak w miarę upływu dnia Lisa
była coraz bardziej zdenerwowana. Cały ranek spędzili na
zakupach, oglądając wspaniale zaprojektowaną biżuterię,
misternie wykonane dzieła sztuki i niezliczone ilości wyrobów
ze skóry. Zastanowiwszy się Lisa doszła do wniosku, że to nie
samo robienie zakupów ją drażniło, ale sposób w jaki je robił
Christopher.
- Podobała mi się ta mantylka, którą przymierzałaś, czy
chciałabyś ją kupić? Możemy tam wrócić jak skończymy jeść
- powiedział Christopher, przerywając jej rozmyślania.
Skórzana narzutka, o której mówił, była zawiązywana na
ramionach i kiedy ją mierzyła, on pomagał jej w zapinaniu,
tak, że mogła czuć ciepły dotyk jego rąk i oddech na swojej
szyi.
- Nie, myślę, że to za ciepłe na nasz klimat. Wątpię, czy
kiedykolwiek będzie na tyle zimno, aby to założyć.
- Chyba masz rację, szkoda. A co myślisz o tym
naszyjniku? Myślę, że wyglądałby pięknie na. tobie.
Kiedy przyłożył srebrny, filigranowy naszyjnik do jej
dekoltu, jego palce delikatnie musnęły wypukłości falujące
pod jej bluzką. Sterczące sutki były widoczne pod trykotem, a
jego wzrok jakby stale je pieścił - dostarczało to Lisie emocji
zapierających dech w piersiach.
- Nie ... Wydaje mi się, że jest zbyt wypieszczony jak na
mój gust.
Jaki rodzaj obrony powinna zastosować wobec takiego
mężczyzny, jakim był jej były mąż? Jak łatwo, przez zwykłe
spojrzenie, czy przypadkowe dotknięcie wywoływał w niej
uczucia, przenikające w głąb jej ciała. Jaka była na to rada?
Lisa poczuła znowu ściskanie w żołądku, które od
[ Pobierz całość w formacie PDF ]