ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

duchach i goblinach,i sama nie wiesz, w co wierzyć& - Milknie na moment.  Potrafię sam znalezć
odpowiedzi, Cecily. Jeśli nie chcesz mieć z tym nic wspólnego, nie mam ci tego za złe.
Ona jest bliska łez.
- Nie o to chodzi, że nie chcę mieć z tym nic wspólnego  mówi.  Po prostu& Zawsze uczono
mnie nie zadawać pytań. Nie przyglądać się zbyt uważnie komnatom tego starego dou ani
motywom ludzi, którzy w nim mieszkają. Prosisz mnie, żebym odrzuciła wszystko, czego nauczyła
mne matka, Devonie. Boję się tego, co możesz odkryć.
Kiwa głową. Rozumie. Bez słowa rozchodzą się do swoich pokoi. On też obawia się tego, do czego
może doprowadzić: nie tylko prawdy o nim samym, ale i o jego ojcu. W co był zamieszany tato? Co
łączyło go z tym domem i jego tajemnicami?
I jeśli tato nie był tak naprawdę jego ojcem, to kto nim był?
Nazajutrz rano pani Crandall zjawia się na śniadaniu promienna, uśmiechnięta i wesoła.
- Simon przyniósł z ogrodu dynie  oznajmia.  To zawsze wprawia mnie w dobry humor.
Nalewa sobie trochę kawy ze srebrnego dzbanka, który Simon umieścił na stole. Devon zauważa,
że nie ma Cecily: już zjadła śniadanie, bo przy jej miejscu stoi talerz z nie dojedzonymi płatkami i
kilka plasterków banana mięknie w ciepłym mleku.
- Cecily bardzo poważnie traktuje swoje poranne ćwiczenia  komentuje pani Crandall. Wyjawia, że
córka tego ranka przemknęła obok niej w sportowych butach i dresie, żeby kilka razy obiec
posiadłość.  Zastanawiam się, na jak długo wystarczy jej zapału.
Devon podejrzewa, że Cecily unika go po nocnej sprzeczce. Wbija wzrok w szklankę z sokiem
pomarańczowym, starając się nie myśleć o ty, że to zdeformowane dłonie Simona wyciskają
każdego ranka świeżą porcję.
Pani Crandall obserwuje go. Unosi brodę, ukazując długą szyję, ozdobioną pojedynczym sznurem
pereł. Ma na sobie szkarłatną suknię, kontrastującą z białą skórą i starannie ufryzowanymi,
złocistorudymi włosami. Jej pięknej twarzy nie szpeci szminka czy tusz. Rysy ma delikatne, lecz
wyraziste, łagodne, a zarazem stanowcze. Podbródek jeszcze jej nie obwisł i prawie nie ma
zmarszczek w kącikach oczu. Devon wyobraża ją sobie jako młodą dziewczynę w wieku Cecily.
Aatwo zrozumieć, dlaczego Rolfe Montaigne uważał ją za atrakcyjną.
- Nie zawsze byłam taką matroną  uśmiecha się pani Crandall, jakby czytając w jego myślach. 
Kiedyś byłam równie młoda i beztroska jak Cecily. Rano biegałam wokół domu. Nie sądzę, żebyś
mógł to sobie wyobrazić.
- Ależ mogę  uśmiecha się do niej Devon.  Jestem pewien, że nie wiem o pani jeszcze wielu
rzeczy.
Jej uśmiech odrobinę przygasa.
- Dziwna uwaga, Devonie.
- Pani Crandall, mówi chłopiec, pragnąc zmienić temat.  Alexander twierdzi, że w nocy dzwonił
do Europy i rozmawiał z ojcem. Czy to możliwe?
Pani Crandall wzdycha.
- Nie sądzę. Nawet ja mam czasem kłopoty z ustaleniem miejsca jego pobytu.
Devon odgryza kawałek belgijskiego wafla.
- Pomyślałem, że może Alexander wybrał jakiś specjalny, zakodowany numer. Wystukał tylko
cztery cyfry.
- Cóż, to dowodzi, że z ciebie zażartował. Nie wiadomo, gdzie teraz przebywa Edward. Może w
Paryżu. Lub w Amsterdamie. Albo w Helsinkach. Mój brat nigdy długo nie zostaje w jednym
miejscu.
Devon patrzy na nią.
- Pani Crandall, jeszcze nie rozmawialiśmy o tamtej nocy. Tej, kiedy znikł Alexander&
Ona ucisza go gestem ręki.
- Nie mówmy o tym. Co było, minęło. Wiem, jak ten dom działa na tych, którzy dopiero co w nim
zamieszkali. Potrafi wyczyniać dziwne rzeczy, wywoływać rozmaite złudzenia. Moja matka, niech
ją Bóg ma w opiece, wciąż rozmawia ze wszystkimi, którzy tu kiedyś mieszkali.
- Mam jednak parę pytań, pani Crandall. I sądzę, że może pani wiedzieć coś, co&
Kobieta wstaje.
- Devonie, tak bardzo bym chciała, żeby to się udało. Chcę, żebyś został członkiem naszej rodziny.
 Podchodzi i staje za krzesłem chłopca, kładąc dłonie na jego ramionach.  Jednka i ty musisz się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta