[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiedzieć. Nigdy jeszcze nie znajdowała się w takiej sytuacji. Nigdy jeszcze nie
przyszło jej zapraszać mę\czyzny do wejścia do pokoju hotelowego. Czuła się
dziwnie, jakby obserwowała obcą kobietę. Oddychała z trudem.
I nagle poczuła, jak poruszył się, a ona razem z nim. Przeszli do pokoju. Drzwi
zamknęły się za nimi automatycznie. Było ciemno, jedyne światło wpadało przez
otwarte okno. Usłyszała, jak Nick rzuca marynarkę na podłogę. Chwilę pózniej
znalazła się w jego silnym uścisku, a ich usta złączyły się w miłosnym pocałunku. I
jeszcze jednym, i jeszcze... Chwyciła go mocno w pasie, gdy opadali razem na
łó\ko. Była odurzona tysiącem nie znanych jej dotąd uczuć, czuła jego zapach,
ciepło i siłę tu\ przy sobie.
Poczuła dotyk jego rąk na całym ciele jednocześnie, jakby miał ich tysiące.
Uczyły się jej, badały ka\dą wypukłość jej ciała pod cienką, satynową suknią.
Odpiął jej kilka guzików, odsłaniając nagi biust. Nachylił się, by całować
nabrzmiałe sutki. Emory przymknęła oczy. Gubiąc się cała w fali rosnącego ciepła,
przytuliła się do jego ciała rozpalona pieszczotami.
Jej rozbudzone ciało po\ądało go z tak wielką siłą, \e jego ubranie wydawało
się nienaturalną barierą, którą natychmiast trzeba usunąć. Jej palce zręcznie
rozluzniły węzeł krawata i zabrały się do guzików koszuli. Jeden z nich poleciał
wysoko w powietrze.
Wielkie nieba... westchnął, gdy w końcu udało się jej odsłonić jego tors i
przyło\yć policzek do rozpalonej skóry. Kruczoczarne włosy dra\niły jej usta. Z
przymkniętymi oczami badała nowe terytoria. Dotknęła wargami jego sutki,
zaczęła ssać. odwzajemniając pieszczotę. Czuła, jak jego ciało skręca się.
podniecone dotykiem jej języka. Emory, na Boga. Ja oszaleję. Jesteś tak czuła i
pełna seksu. Nie spodziewałem się tego po tobie... Zawiesił głos ponownie,
wzdychając z zadowolenia.
Nie potrafił ju\ dłu\ej znieść tego napięcia. Wciągnął ją na siebie i zaczął
całować z wielką siłą. Emory poczuła jego nabrzmiałą męskość, uciskającą jej
delikatne, gotowe na przyjęcie go ciało. Pragnęła tego z coraz większą siłą. Wcią\
mało było jej pieszczot i pocałunków. Chciała go mieć na sobie i w sobie, chciała
go czuć całym swoim jestestwem.
Była to namiętność, zwykła i oczywista, taka, jakiej jeszcze w \yciu nie
zaznała, o jakiej marzyła. I wtedy Fmory poczuła, jak Nick się wycofuje. Chwycił
jej twarz w swoje dłonie, spojrzał głęboko w oczy i potargał włosy. Opadła na
łó\ko tu\ obok niego.
Jesteś taka piękna westchnął, przyglądając jej się. Nie sądziłem nigdy,
\e... zawiesił głos. I nagle zdała sobie sprawę, \e jej skryte obawy miały się
spełnić. śegnaj, wielka namiętności.
Lepiej będzie, jak sobie pójdę. Tak będzie... lepiej.
W porządku wyszeptała zdezorientowana. Nerwowo usiłowała zapiąć
sukienkę. Skoro tak chcesz...
Z całej siły starała się nie rozpłakać przy nim, choć czuła, \e mo\e to nastąpić
w ka\dej chwili.
Lepiej będzie, jak sobie pójdę powtórzył.
Ju\ to mówiłeś przypomniała mu, siadając na łó\ku.
Bo widzisz, to jest takie... próbował coś powiedzieć, podnosząc się. Nie
chcę, \eby tak to miało wyglądać między nami.
Och? Jego słowa jak setki \ądeł utkwiły w niej boleśnie. Czy nie za pózno
na tego typu stwierdzenie?
Przepraszam westchnął. Przesunął ręką po włosach. Widać było, \e sam nie
bardzo wie, co czuje.
Choć raz w \yciu chciałbym zachować się... odpowiednio. Nie utrudniaj mi
sytuacji. Staram się to zrobić dla ciebie, Emory.
Dla mnie? zapytała, wstając. Mo\e dla swojej dziewczyny, ale nie usiłuj
mi wmówić, \e robisz to dla mnie.
Dla mojej dziewczyny? O czym ty mówisz? Kto tu mówi o dziewczynach?
A czy\ nie o to chodzi? Emory nie potrafiła znalezć innej przyczyny jego
nagłego odwrotu. Wyglądało na to, \e jesteś mną zainteresowany i nagle
zmieniłeś zdanie. Nagle nie chcesz mnie zwodzić.
Zmieniłem zdanie? Skoro chcesz ju\ wiedzieć, to mało nie szaleję na twoim
punkcie! wykrzyczał. Zrozum! Co mam robić? Przez cały dzień jesteś sztywna
i opanowana, a\ tu nagle o mało przez ciebie nie eksploduję. Jego głos wyra\ał
jednocześnie zdziwienie i gniew. Nie chcę, byś sobie myślała, \e jestem
smarkaczem, który tylko czeka, byś* pozwoliła mu się pocałować. Do licha,
kobieto westchnął ale z ciebie... numer.
Tak? Ledwo udało się jej zapytać. Nadal bała się. \e się rozpłacze, tylko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]