ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Idz. Olaus wrzeszczy tak, że umarłego by obudził. Ja zaraz przyjdę.
Kiedy wróciła do stodoły, Karoline siedziała w kucki i rozmawiała z jakimś małym
chłopcem. Na widok Mali wstała, chłopiec też odwrócił się w jej stronę, a ona patrzyła na
niego jak zaczarowana. Był niewiarygodnie podobny do Małego Siverta. Z wolna
przykucnęła obok niego i wzięła jego brudną rączkę.
- Jak ci na imię? - spytała.
Malec unikał jej wzroku i nie odpowiadał. Mali dosłownie chłonęła rysy dziecka i odkryła,
że to podobieństwo do jej syna wynika nie tyle z jego rysów, co z karnacji. Miał te same
czarne loki co Mały Sivert i takie same mieniące się szarozielone oczy. Nie ulegało
najmniejszej wątpliwości, że to rodzinne podobieństwo. Gdyby ktoś z jej rodziny zobaczył
obu tych chłopców razem... czy Margrethe tego nie zauważyła... ? Mali poczuła, że strach
dławi ją w gardle. Policzki jej płonęły.
- On ma na imię Mathias - powiedziała matka, bo malec milczał. - Bawił się w strumieniu
i jest kompletnie przemoczony. Musimy znalezć dla niego suche ubranie.
Mali położyła lewą rękę na ciemnej główce i uśmiechnęła się. Nagle poczuła rękę Karoline
na swojej. Cyganka przyglądała się z zainteresowaniem pierścionkowi, który Mali dostała od
Jo. Mali zrobiło się gorąco.
- Skąd go masz? - spytała Karoline, dotykając pierścionka.
- Odziedziczyłam go - odparła Mali krótko.
Chciała cofnąć rękę, ale nie miała odwagi. Bała się, że to może zostać zle zrozumiane,
gdyby sobie nie życzyła, żeby tamta oglądała pierścionek. Nie mogła...
- Bardzo ładny. Wiesz, mój brat też jest bardzo zdolny, robi śliczne rzeczy ze srebra.
Niektóre daje w prezencie, inne sprzedajemy. Twój pierścionek jest wyjątkowy. Nigdy nie
widziałam podobnego, ale gdybym nie wiedziała, pomyślałabym, że zrobił go Jo.
- Niestety, to nie on - powiedziała Mali i cofnęła rękę. - Jak mówię, odziedziczyłam ten
pierścionek. Po mojej matce - dodała lekko ochrypłym głosem.
Karoline skinęła głową i zaczęła ściągać mokrą koszulę ze swojego syna. Spojrzała tylko
na Mali badawczo, jakby ją chciała o coś zapytać, ale zrezygnowała.
- No nie wiem - westchnęła Mali. - Chyba jednak niczego nie kupię - powiedziała
pospiesznie. - Siostra na mnie czeka, a i czasu mam mało.
Karoline zdjęła dziecku mokrą koszulę. Pochyliła się nad workiem i szukała czegoś
suchego na zmianę.
- Powodzenia - bąknęła Mali i chciała wyjść.
Nagle przystanęła i jak zaczarowana patrzyła na nagie, ciemne piersi chłopca. Tuż pod
lewą brodawką zobaczyła maleńkie znamię w kształcie serca.
Na uginających się nogach wyszła ze stodoły.
Nie poszła prosto do dworu. Spotkanie z siostrą Jo całkowicie wytrąciło ją z równowagi.
Ale to, co sprawiło, że czuła się okropnie i musiała się oprzeć o pień starej jabłoni, to
wiadomość, że Jo znalazł sobie inną kobietę. Zazdrość paliła ją żywym ogniem, znowu
musiała zgiąć się wpół i zwymiotować.
Ocierała usta ręką i czuła, że twarz ma mokrą od łez. W końcu uniosła głowę i głęboko
wciągnęła powietrze. Sztywnymi palcami poprawiła włosy, obciągnęła suknię, sprawdziła,
czy nie jest przypadkiem zabrudzona wymiocinami, potem wolno poszła przez sad do domu.
W Stornes nie wspomniała ani słowem, że w Innstad są Cyganie, i miała nadzieję, że nikt
inny o tym nie powie. A jeśli jednak, to zawsze może powiedzieć, że jej to całkiem wyleciało
z głowy. Pojechała odwiedzić Margrethe, a nie oglądać Cyganów. Ale nikt nic nie powiedział,
a następnego popołudnia Mali zobaczyła na drodze chmurę kurzu, znak, że tabor wyruszył w
dalszą drogę. Patrzyła w ślad za nimi, dopóki nie zniknęli jej z oczu na skraju lasu, a chmura
kurzu opadła na drzewa. Odetchnęła z ulgą. Mimo to czuła, że coś w jej życiu przepadło
nieodwracalnie razem z tym taborem. Nadzieja...
Czas, jaki potem nastał, był dla Mali bardzo trudny. Nosiła w sobie wielki smutek i ból,
jakby utraciła ukochanego człowieka. I w jakimś sensie tak przecież jest, myślała w długie,
ciemne jesienne noce. Utraciła Jo. Na myśl o tym, że on jest teraz z inną kobietą, robiła się
chora. Nie żeby mu wyrzucała, że nie potrafił żyć sam... chociaż, z drugiej strony, tak właśnie
robiła. Wierzyła, że po niej on nigdy z inną kobietą się nie zwiąże. Nigdy nikogo nie pokocha.
Oni dwoje byli sobie przeznaczeni na zawsze, Mali od początku była o tym przekonana. Nic
nie mogło między nimi stanąć, bo to, co ich łączyło, było wyjątkowe, odmienne. Czuła to i
wierzyła, że Jo czuje tak samo. Czy może tylko miała nadzieję, że tak jest? Teraz go utraciła.
Już do niej nie należał. Wszystko się skończyło...
Straciła apetyt, schudła, zrobiła się blada. Wszyscy w domu przyglądali się jej z troską.
Nieustannie czuła na karku ich spojrzenia i wiedziała, co myślą. %7łe mianowicie Mali jest
znowu w ciąży. Kiedy jednak w końcu Beret, w imieniu wszystkich, wprost ją o to zapytała,
Mali odparła krótko - nie!
- Coś mi musiało zaszkodzić - powiedziała tylko. - Albo to jakaś zaraza. Tyle się słyszy
ostatnio, że ludzie chorują - dodała, unikając wzroku teściowej.
Zarówno Johan, jak i Beret pospiesznie zaproponowali, że skoro tak, to Mały Sivert
powinien sypiać w osobnym łóżku. Nikt przecież właściwie nie wie, co Mali dolega i czym
chłopiec mógłby się zarazić. Na to jednak ona zareagowała ze straszną furią. - Ludzie są
chorzy, jeżeli nie mogą drugiemu zrobić krzywdy! - krzyczała. - Jeżeli mi nie przejdzie, to
pójdę do doktora - zapewniała.
Nigdy jednak nie pozwoli, żeby zabrano jej dziecko z łóżka. Bo jest jedynym, co jej
zostało po Jo. Syn i pierścionek. Nocami obejmowała małe, ciepłe ciałko i płakała cicho we
włosy synka. Jej serce było niczym otwarta rana, powstała z rozpaczy i żalu.
W końcu zdała sobie sprawę, że przecież tak było zawsze. Kiedy Jo opuścił Stornes, jej nie
zostało po nim nic prócz syna i pierścionka. Tylko że przedtem to do niej nie docierało. Przez
cały czas nosiła w sobie żywą nadzieję. To ta nadzieja przeprowadzała ją przez wszystkie dni
i noce bez niego, była niczym chybotliwy płomyk światła w oddali. Teraz światło zgasło.
Wszystko się odmieniło po spotkaniu z jego siostrą, kiedy się dowiedziała, że Jo ma inną.
Może także ma dzieci, albo niedługo będzie miał. Czuła się zdradzona i oszukana. Ona też
zdradziła i oszukała. Najpierw oszukała Johana, a potem, kiedy znowu musiała wrócić do
łóżka męża, zdradziła Jo. Nie z własnej woli, ale jednak... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta