ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Powrót do Denham trwał dłużej niż przewidywali,
ponieważ drogi były zakorkowane. W domu Petra
postanowiła jeszcze raz wykąpać Eleanor, by mieć
pewność, że zmyła z niej morską sól. Potem nakarmiła
ją i położyła spać. Dziewczynka była zmęczona i za-
snęła niemal od razu.
Zostałoimpół butelki białego wina. Dominik nale-
gał, by dokończyli ją do kolacji. Po posiłku Petra
wyniosła brudne naczynia i stwierdziła, że za oknami
pociemniało.
 To był długi dzień  zauważyła.  Ale tak szybko
minÄ…Å‚.
 Minął szybko, bo byliśmy szczęśliwi  odparł
Dominik.
Kiedy to mówił, podrapał się po brzuchu.
 Tylko mi nie mów, że coś cię swędzi.
 Pewnie nie spłukałem dokładnie soli. Jak tylko
wrócę do domu, wskoczę pod prysznic.
 Możesz tutaj wziąć prysznic, jeśli chcesz.
 No dobrze  odparł po krótkim wahaniu.
Petra zastanawiała się, co teraz nastąpi. I czego by
właściwie chciała? W końcu jest panią swojego losu.
Z łazienki dobiegł ją szum wody, a gdy po chwili
urwał się, była już prawie zdecydowana. Zastukała do
drzwi.
 Ręczniki są w tej wysokiej szafce. Mogę wejść?
Po chwili dotarł do niej stłumiony głos:
 Nie zamknÄ…Å‚em siÄ™.
Stała z ręką na klamce, zastanawiając się, czy
GILL SANDERSON 107
podjęławłaściwą decyzję. Ostatecznie nacisnęła klam-
kę i weszła.
Dominik, opasany w biodrach białym ręcznikiem,
spojrzał na nią z powagą. Zdługawych włosów woda
kapała mu na ramiona. A w jego oczach widniało
wyrazne pożądanie, i to właśnie ostatecznie przekona-
Å‚o PetrÄ™.
 Pożądanie nie jest zarezerwowane dla mężczyzn
 oznajmiła.  Chcę, żebyś poszedł ze mną do łóżka. To
nie jest deklaracja miłości ani nic w tym rodzaju, tylko
coÅ›, czego oboje pragniemy i co nam niezle wychodzi.
 JesteÅ› pewna?
 Tak, zupełnie pewna. Jestem też trochę zażeno-
wana, ale wiem, czego chcę.  Pochyliła głowę.  Tęs-
kniłam za tobą.
 Ja za tobą też.
Wzięła go za rękę i zaprowadziła do sypialni.
 Zaczekaj na mnie. Ja też wezmę prysznic, dzień
był taki gorący.
Z szuflady w łazience Petra wyjęła nocną koszulę,
jednak po krótkim namyśle schowała ją z powrotem.
Wzięła prysznic i naga poszła do sypialni.
Już prawie zapadł zmierzch, pojedynczy promień
zachodzącego słońca przeświecał przez zasłonę. Do-
minik siedział na łóżku do połowy przykryty kołdrą.
Petra przystanęła  umyślnie wybrała takie miejsce,
gdzie jej ciało rozświetlałaróżowa łuna zachodu. Prze-
sunęła dłonią wzdłuż blizny po cesarskim cięciu.
 Musisz mnie przyjąć taką, jaka jestem.
 Jesteś piękna. Wejdziesz do łóżka?
UniosÅ‚a koÅ‚drÄ™ i ƒsliznęła siÄ™ obok Dominika.
 Muszę cię o czymś uprzedzić, chociaż jesteś le-
108 GILL SANDERSON
karzem i sam to wiesz. Poprzednim razem byłonamcu-
downie, teraz może tak nie być.
 Będę szczęśliwy, leżąc obok ciebie  odparł. 
Szczęśliwy, że mogę cię przytulić, pieścić, spać z to-
bą. Czuć twoje ciepło i twój zapach, jedyny na świe-
cie. Dla mnie to i tak zbyt wiele.
Uwierzyła jego słowom, mimo tego, że pokazywały
głębię uczucia i delikatność, o które by go nie po-
sądzała.
 Przestań tyle gadać i pocałuj mnie.
Słońce zniknęło za horyzontem, a oni odkrywali
swoje ciała. Odnalezli radość w dotyku, satysfakcję
w delikatnej pieszczocie, która doprowadziła ich do
największej ekstazy, o jakiej Petra nawet nie śniła.
Tuż przed zaśnięciem uświadomiła sobie jedną
ważną rzecz  Dominik nie powiedział, że ją kocha.
ROZDZIAA SIÓDMY
Przywykła do samotności z dzieckiem i spała bardzo
czujnie. Następnego ranka obudziła się wcześnie, gdy
Dominik próbował wstać cichaczem, i wyciągnęła do
niego rękę. Ujął jej dłoń i złożył na niej pocałunek.
 Muszę lecieć do pracy  szepnął.  Ale ty leż so-
bie jeszcze, spróbuj zasnąć. Zadzwonię.
Nie zasnęła od razu. Słyszała, jak Dominik na pal-
cach podszedł do łóżeczka córki i stał tam przez chwi-
lę. Pięć minut pózniej trzasnęły drzwi wyjściowe.
Została włóżku, dopóki ciche kwilenie Eleanor nie
uświadomiło jej, że dziecko chce jeść. Jak co dzień od-
była rytuał kąpieli i karmienia. Zazwyczaj działało to
nią uspokajająco. Tego ranka było inaczej.
Eleanor marudziła bardziej niż zwykle. Petra nie
obawiała się, że to coś poważnego, sądziła, że to raczej
napad złego humoru. Po chwili jednak pomyślała z lę-
kiem, czy nie przesadzili poprzedniego dnia. Może wy-
cieczka dałasię małej we znaki. Petra pokołysałają tro-
chę wwózku, a gdy dziewczynka zasnęła, wywiozłają
na patio. Teraz sama mogła wziąć kąpiel, ubrać się
i zjeść śniadanie, a także przemyśleć, dlaczego dopadło
ją lekkie przygnębienie.
Miniony dzień był pełen wspaniałych przeżyć, a noc
niewypowiedzianej rozkoszy. Tym większej, że to ona
ją zainicjowała. Zyskała na tym jej pewność siebie.
110 GILL SANDERSON
A jednak... jednak nie usłyszała słowa ,,kocham  .
Dominik mógł przynajmniej napomknąć, że istnieje
szansa na wspólną przyszłość. Czy rzeczywiście mają
takÄ… szansÄ™?
Przypomniała sobie Kena. Nie, nie ma porównania.
Ken był zołowiu, a Dominik ze złota. Trwała przy Ke-
nie, choć wiedziała, że to beznadziejne. Powinna była
zostawić go wiele miesięcy wcześniej, niż to w koń-
cu zrobiła.
Jak długo zatem ma teraz czekać, łudzić się, że
Dominik coś jej obieca? Właśnie jej, a nie jej i jego
dziecku.
Na jej twarz wypłynął ironiczny uśmiech. Paradok-
salnie odkryła właśnie, że jest silną kobietą.
W porze lunchu zadzwonił uradowany Simon. Petra
próbowałamówić podobnie radosnym tonem, ale jakoś
jej to nie wychodziło. Simon bezbłędnie to wyczuł.
 Masz jakiÅ› problem?
 Nic nowego, mój drogi. Jestem niezamężną mat-
ką, a to nie jest stan, który przynosi człowiekowi ra-
dość czy choćby zadowolenie.  Zaśmiała się gorz-
ko.  Ale narzekam, co? Ciekawe, ile samotnych matek
ma tyle szczęścia co ja?
 Masz szczęście i przyjaciół  zapewnił Simon.
 Posłuchaj, muszę teraz coś załatwić. Mógłbym póz-
niej wpaść do ciebie? Mam dobre wieści.
 No jasne. Zawsze możesz do nas wpaść. A jakie
to wieści?
 Powiem ci, jak siÄ™ zobaczymy.
Jednak nie od razu po przyjezdzie Simona poznała
powód jego radości.
GILL SANDERSON 111
 Mów pierwsza. Coś ci leży na wątrobie, nie o-
szukasz mnie. Powiedz mi, o co chodzi. Człowiekowi
jest lżej na sercu, jak podzieli się z kimś kłopotami.
 Chodzi o Dominika. Odwiedza małą, ma bzika na
jej punkcie. Ale nie mam pojęcia, co czuje do mnie,
i nie mam ochoty czekać. To wszystko. A co u ciebie?
Simon zmarszczył czoło.
 Możesz się nigdy nie dowiedzieć, co Dominik
czuje. Pewnie on sam nie potrafi tego zdefiniować, bo
nadal jest w szoku.
 Miał kilka tygodni, żeby się otrząsnąć. Jesteś
przesadnie wielkoduszny. No ale co dobrego u ciebie?
Umieram z ciekawości.
Simon popatrzyÅ‚ na niÄ… z úsmiechem.
 Zaproponowano mi pracę w największym szpita-
lu w Leeds. Spełniło się moje marzenie. To znakomita
placówka, oddział o międzynarodowej renomie.
Petra zarzuciła mu ramiona na szyję.
 Tak się cieszę! Zasłużyłeś na to. Pomyśl tylko, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta