[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z nagłym wyjazdem szefowej.
- Gdzie ona jest? - dopytywał się Ryan.
Poprzedniego wieczoru omal nie wyleciał następ
nym samolotem do Atlanty. W ostatniej chwili przy
szło mu jednak do głowy, że i tak nie wiedziałby, gdzie
szukać Natalie.
- Bardzo mi przykro, ale nie wolno mi udzielać
takich informacji. Chętnie za to przekażę wiadomość
szefowej, kiedy zadzwoni.
- Muszę wiedzieć, dokąd pojechała - rzucił Ryan
przez zaciśnięte zęby.
Maureen zaczęła się zastanawiać, czy nie należało
by wezwać ochrony.
- Polityka naszej firmy...
W kilku dosadnych słowach określił, gdzie ma
politykę firmy, po czym wyjął legitymację służ
bowÄ….
- Widzisz to? Prowadzę śledztwo w sprawie poża
rów. Mam pilną wiadomość dla pani Fletcher. Jeżeli mi
nie powiesz, gdzie mogę ją złapać, będziesz się tłuma
czyła przed moim szefem.
Maureen była w rozterce. Pani Fletcher wydała jej
wyrazne polecenie, by nikomu nie zdradzać trasy jej
podróży. Jednak w trakcie dość nerwowej rozmowy
telefonicznej, którą przeprowadziły poprzedniego wie
czoru, Maureen nie otrzymała od szefowej żadnych
konkretnych poleceń, dotyczących informacji od in
spektora Piaseckiego. A ponieważ miało to jakiś zwią
zek z pożarami...
- Pani Fletcher zatrzymała się w hotelu Ritz-Carl-
ton" w Atlancie.
443
Jeszcze nie skończyła mówić, a Ryan już był za
drzwiami. Jeśli ma prosić Natalie o wybaczenie, nie
będzie robił tego publicznie.
Kwadrans pózniej wpadł do swojego biura, trzas
kajÄ…c drzwiami, i ryknÄ…Å‚ do sekretarki:
- Ritz-Carlton", Atlanta! Masz mnie zaraz z nimi
połączyć!
- Dobrze, panie inspektorze.
Zaczął krążyć po swoim pokoiku, mrucząc coś pod
nosem, póki nie dała mu znaku.
- Natalie Fletcher - warknÄ…Å‚ do telefonu. - ProszÄ™
mnie połączyć!
- ChwileczkÄ™, proszÄ™ pana.
Przez nieskończenie długą chwilę na linii były tylko
szumy, aż w końcu telefon zaczął dzwonić. Gdy
w słuchawce odezwał się głos Natalie, Ryan odetchnął
z ulgÄ….
- Natalie, niech ciÄ™ diabli! Co ty robisz w Atlancie?
Muszę... - Zaklął szpetnie, słysząc trzask odkładanej
słuchawki. - Jasna cholera! Połącz mnie jeszcze raz
z tym numerem!
Struchlała sekretarka szybko wykręciła numer.
Tylko spokojnie, powtarzał sobie w duchu, tylko
spokojnie. Umiał przecież zachować opanowanie
w obliczu śmierci i nieszczęścia. Teraz też nie powi
nien mieć z tym większych kłopotów. Jednak kiedy
telefon dzwonił i dzwonił, oczyma duszy ujrzał Nata
lie, głuchą na wszystko, wyglądającą obojętnie przez
okno hotelowego pokoju, i o mały włos nie wyrwał ze
ściany kontaktu.
- Dzwoń na lotnisko! - rozkazał sekretarce. - Za
bukuj mi bilet na najbliższy lot do Atlanty.
Kiedy tam wreszcie doleciał, Natalie nie było już
w Atlancie.
444
Ryan sam nie mógł w to uwierzyć. Dziesięć go
dzin po pospiesznym wyjezdzie był już z powrotem
w Urbanie. Bez Natalie, z którą nie udało mu się
nawet zobaczyć. Spędził wiele długich godzin w sa
molocie i jeszcze więcej godzin, ścigając ją po całej
Atlancie. Z lotniska do hotelu, z hotelu do sklepu
Piękna Pani", znów do hotelu i wreszcie z po
wrotem na lotnisko. Za każdym razem mijał się z nią
o kilka minut.
Jakby wiedziała, że depcze jej po piętach, myślał,
wlokąc się po schodach na drugie piętro. Gdy wreszcie
znalazł się w mieszkaniu, opadł na sofę i ukrył twarz
w dłoniach.
Pozostawało mu czekać.
- Ogromnie się cieszę, że cię widzę. - Althea
Grayson-Nightshade z uśmiechem pogłaskała się po
wydatnym brzuchu.
- Radość jest podwójna. Dosłownie. - Natalie ro
ześmiała się. - Jak się czujesz?
- Och, jak krzyżówka słonia z wielorybem.
- Nigdy nie wyglądałaś tak pięknie. - Była to
prawda. Ciąża podkreśliła uderzającą urodę Althei.
Oczy jej lśniły, cerę miała porcelanową, a gęste, rude
włosy opadały jej na ramiona.
- Jestem gruba, ale zdrowa - powiedziała Althea
z uśmiechem. - Colt ciągle wierci mi dziurę w brzu
chu. Pilnuje, żebym się dobrze odżywiała i wysypia
ła, bym miała dosyć ruchu i dużo odpoczynku. Wy
drukował mi nawet codzienny rozkład zajęć. Oszalał
ze szczęścia, kiedy się dowiedział, że będziemy mieli
dziecko.
- Jaki śliczny pokoik. - Natalie przeszła przez
słoneczny, seledynowo-biały pokój, by przyjrzeć się
staroświeckiej kołysce z firaneczkami w groszki.
445
- Nie mogę się doczekać, kiedy ta kołyska się
zapełni - powiedziała z westchnieniem Althea. - To
może się stać w każdej chwili. Czuję się wprawdzie
świetnie, ale przysięgam, że była to najdłuższa ciąża,
jaką odnotowały kroniki. Mam dosyć. Chcę wreszcie
zobaczyć mojego dzidziusia. - Roześmiała się. - Ni
gdy by mi nie przyszło do głowy, że będę miała
dziecko. A już na pewno nie, że palce będą mnie
świerzbiły, żeby zmienić mu pierwszą pieluszkę.
Natalie spojrzała na przyjaciółkę. Althea siedziała
w bujanym fotelu, z krzywÄ…, zrobionÄ… na drutach
kołderką.
- Naprawdę nigdy nie chciałaś zostać mamą?
- Wydawało mi się, że się nie nadaję. A potem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]