[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To wzruszające przeżycie i masz prawo płakać.
Być może mam prawo płakać, ale nie mogę wpisać na swoje konto
dziecka. To twoja zasługa. Kim jesteś właściwie? Uważałam cię za okulistę,
ale zobaczyłam w roli położnika, a teraz mówisz mi, kiedy mogę płakać. Czy
jesteś także psychiatrą?
Roześmiał się, przyciągnął ją do siebie i ramię w ramię wrócili do
obozowiska. Kibo czekał na nich z gorącą herbatą. Chase skłonił Kylę, by
usiadła obok niego na płaskim odłamie skalnym. Pierwsze promienie słońca
rzucały blask na brzegi płynącej przed nimi rzeki.
Jestem lekarzem domowym, internistą.
Umiesz robić wszystko rzekła z przekonaniem.
Strona nr 57
Carol Grace
Nie wszystko odparł kręcąc głową, a słońce zapalało iskry w jego
włosach.
Nie mogła oderwać od niego wzroku. Spłynęło na nią poczucie spokoju i
ukojenia. Nadszedł nowy dzień, a ona stała się nową kobietą, oczyszczoną
wylanymi łzami, odrodzoną przez cud nowego życia, wzruszoną przez
mężczyznę, który siedział obok, promieniując ciepłem, współczuciem i czymś
jeszcze. Co to było? Odwróciła głowę. Chciała wyczytać zbyt wiele z jego
zachowania. Był lekarzem, przyzwyczajonym do niesienia pomocy chorym i
bezradnym, człowiekiem o silnym poczuciu obowiązku.
Chase pił herbatę, zadowolony, że ma jeszcze jakieś inne zajęcie poza
gapieniem się na Kylę. Miała zaróżowione policzki i oczy wciąż jeszcze
błyszczące od łez. Nie mógł zapomnieć, jak radziła sobie w
zaimprowizowanej sali porodowej. Masowała kobiecie plecy, zmieniała jej
zimne okłady na czole, obliczała częstotliwość skurczów, jak gdyby robiła to
przez całe życie. A przecież zajmowała się wspinaczką, rozbijaniem obozów,
spływami po rwących górskich rzekach. Jak się zdaje, odczuwa lęk tylko
przed jednym: przed nim. Co takiego zrobił, by na to zasłużyć? Czy chodziło
o to, że zaczął mówić o dziecku? Twierdziła, że nie potrzebuje nikogo.
Dostrzegł jednak tęsknotę, którą starała się ukryć. Tak dokładnie wyobrażał
ją sobie z niemowlęciem, że widział samego siebie, jak wyciąga rękę, by go
dotknąć i czuł małe paluszki, zaciskające się wokół jego dłoni.
Nagle odstawił kubek i zabrał się do przepakowywania plecaka. O czym on,
u licha, myśli? Umyślnie zaczął sobie wyobrażać, jak by to było, gdyby sam,
mając rodzinę, pracował po osiemnaście godzin na dobę. Z góry wiedział, jak
wymagająca może być żona. Wykorzystywałaby jego czas, konto bankowe i
uczucia. Powinien więc rozumieć, dlaczego Kyla nie chciała wyjść za mąż.
Nie ma nic cenniejszego niż wolność, nieskrępowana możliwość
dysponowania własnym życiem. Nie mógł jednak wymazać z pamięci tego,
co odczuwał, gdy patrzyła na niego spod mokrych rzęs albo gdy ją dotykał,
całował. Była to czułość, podniecenie i coś jeszcze... Mocno zasunął zamek
plecaka.
Może powinniśmy zrobić sobie wolny dzień zaproponował. Niewiele
spałaś tej nocy.
Czuję się dobrze, nawet wspaniale. Nie możemy tracić czasu wstała i
spojrzała na skały.
Chase poszedł za jej spojrzeniem. Jeszcze nie było widać pokrytych
śniegiem szczytów, ale istniały przecież tam, gdzieś za najbliższym
wzniesieniem, za górą, i dopóki ich nie dostrzegą, będą jeszcze bardzo daleko
od celu.
Pół godziny pózniej wędrowali już dalej. Na polach, zamiast ryżu, pojawiła
się kukurydza. Skądś z góry, z wysoka, spływał wodospad. Kyla zeszła ze
szlaku i poprowadziła ich ścieżką biegnącą za wodospadem. Koszule i swetry
Strona nr 58
DAR NIEBIOS
zwilgotniały im w wodnej mgle, a ona wysunęła głowę, by woda spływała jej
po włosach.
Jaka zimna! zawołała.
Wtedy zjawił się na swój cudowny sposób Kibo, niosąc ręcznik, wydobyty
z głębin podróżnej torby. Chase odebrał mu go i owinął nim głowę Kyli.
Przyciągnął ją do siebie, odsuwając od wodospadu, i spostrzegł, że Kibo
zniknął mu już z oczu. Ten człowiek miał niesamowity dar przepadania w
najwłaściwszym momencie. W ręczniku, owiniętym wokół głowy, wyglądała
jak nimfa, mieszkająca w wodospadzie. Audziła go, czarowała, doprowadzała
do szaleństwa. Ich usta się spotkały. Nie odepchnęła go, przeciwnie, uniosła
ramiona i objęła go mocno, jakby pragnęła tego tak bardzo jak on. Szum
wody, rozpylona w powietrzu mgła i smak jej ust napełniały go
niewypowiedzianą rozkoszą. Wreszcie odsunął ją na odległość ramienia,
wpatrując się w jej twarz. Co to były za nie cierpiące zwłoki pytania, które
[ Pobierz całość w formacie PDF ]