ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie chodzi mi o złamane serce, lecz o stracone marzenia. Równie trudno to
przeboleć.
 A z jakich marzeń ty zrezygnowałeś?
Nawet w półmroku zadziwiające orzecho-wozłote oczy Laury były zbyt
przenikliwe.
 Mówiłem o Luke u  przypomniał Adam.  Nie wiem, czy L. C. ci
powiedziała, \e Luke ma talent muzyczny. Skończył konserwatorium w Jersey i
przyjęli go na studia u Juilliarda. Mam nadzieję, \e kiedyś zagra na fortepianie w
Carnegie Hall. Chyba \e ktoś mu w tym przeszkodzi.
 Nie, L. C. na pewno nie stanie mu na drodze. Rozumie, co to znaczy mieć
marzenia. Chciałabym, \ebyś dał jej szansę  zakończyła.
 Mo\e.
Coś w jego głosie sprawiło, \e uniosła głowę. Znieruchomiał z rękami w
kieszeniach. Głowę pochylił lekko na bok i przyglądał się jej z dziwnym wyrazem
twarzy.
 Mo\e opowiesz mi o Laurze Caroline Stuart  zaproponował cicho.
 No có\  Laura oblizała wargi  w dzieciństwie byłyśmy sobie bardzo bliskie.
A potem Laura, L. C. , zachorowała na gruzlicę, która rozwinęła się w astmę.
Wtedy wszystko się zmieniło.
 Zmieniło się? Jak?
Czuła się nieco dziwnie, mówiąc o sobie w trzeciej osobie. Skrzywiła się lekko,
ale kontynuowała.
 Rodzice chodzili wokół niej na palcach, przera\eni, \e mogą ją stracić.
Nauczyła się prze\ywać kolejne dni na sofie, obserwować świat przez okno.
Dlatego zaczęła rysować, był to dla niej jedyny bezpieczny sposób zbli\enia się do
świata.  Urwała na moment i dodała z goryczą:  Rysowanie to jedyna rzecz,
którą mogła robić, a co nie napełniało rodziny lękiem.  Westchnęła.  Jej choroba
wiele rzeczy skomplikowała. Rodzice się rozwiedli i sądzę, \e wtedy Chel... wtedy
ja zaczęłam trochę szaleć.
 I obwiniasz o to Laurę?
 Sama nie wiem  odparła ze smutkiem.  Nie, chyba nie. To przecie\ nie jej
wina, \e chorowała. Ale teraz czuje się lepiej. Wszystko to ma ju\ za sobą.
 Naprawdę?
Pytanie Adama zakłopotało ją. Odniosła nieprzyjemne wra\enie, \e zbyt du\o
mówi. Oparła się na rękach i zaczęła wyciągać nogi z wody. Ale prawa dłoń
ześlizgnęła się. Przez moment Laura kołysała się niebezpiecznie na krawędzi,
potem strach ścisnął jej \ołądek. Straciła równowagę i upadła.
Nawet wtedy mogła jeszcze chwycić się brzegu, ale kiedy letnia woda
zamknęła się nad jej głową i odcięła dopływ powietrza, wpadła w panikę.
Szaleńczo wymachiwała rękami, a sukienka oblepiła jej uda. Te niezgrabne ruchy
wypchnęły ją do góry, ponad powierzchnię. Wciągnęła powietrze do płuc i
zanurzyła się znowu. Prze\ywała najstraszniejszy z dziecięcych koszmarów: nie
miała czym oddychać.
Otworzyła usta, wciągnęła do płuc wodę, czuła, jak pali ją w krtani. A potem
zdała sobie sprawę z jakiegoś ruchu w pobli\u. Ramię Adama otoczyło ją i uniosło
ku powierzchni. W ślepej panice walczyła z nim, ściągając na dno ich oboje.
Ale Adam mocno chwycił ją za szyję i doholował do brzegu. Jednym ruchem
wyciągnął ją na podest.
Laura le\ała bezwładnie, krztusiła się i pluła, oddychając cię\ko. Kiedy groza
minęła, zrozumiała, \e była w wodzie najwy\ej kilka sekund, jednak serce wcią\
biło jak szalone.
Zauwa\yła, \e Adam le\y obok niej zdyszany. Wydawał się równie
wystraszony jak ona. Odsunął mokre włosy z oczu i spojrzał na nią gniewnie.
 Do licha, ostrzegałem cię. Nie zbli\aj się do krawędzi.
Nie musiał jej przypominać, jak głupio się zachowała.
Otworzyła usta, \eby mu to powiedzieć, lecz tylko zęby zadzwoniły jej głośno.
Nie z zimna, a z powodu opóznionej reakcji na prze\yty strach.
 Chodz tu  powiedział.  Usiadł z wysiłkiem i wziął ją w ramiona. Oparł jej
głowę o swoją pierś i kołysał się powoli.
 Ju\ wszystko w porządku.
Polo miał mokre, lecz skóra pulsowała ciepłem pod warstwą tkaniny. Laura
czuła, \e serce zwalnia jej do normalnego rytmu. Silne ramiona Adama chroniły ją
przed wszystkimi niebezpieczeństwami. Dobrze opanował te uspokajające gesty.
Kołysanie sugerowało lata praktyki. Laura mogła się tylko dziwić, \e po
pierwszym spotkaniu uznała go za twardziela pozbawionego uczuć.
Pogładził dłonią jej mokre włosy.
 Co się stało, do diabła? Myślałem, \e umiesz pływać. Laura zesztywniała i
wysunęła się z jego objęć.
 Ja... Kurcz mnie złapał.
 Gdzie?
Spojrzała na odsłonięte kończyny. Prawa wydawała się dobra, by zwalić na nią
winę. Wskazała na łydkę.
 O tu... tutaj.
Objął jej nogę palcami, ostro\nie i mocno ugniatał mięśnie pod skórą.
 Niczego nie czuję  oznajmił, ze zdziwieniem marszcząc czoło.  Zwykle po
kurczu mięsień jest twardy jak kamień.
 Ju\ mi przechodzi.
Chelsey zawsze dobrze udawała choroby. W ten sposób uniknęła wielu lekcji
wychowania fizycznego. Laura nie próbowała takich rzeczy  a\ do dzisiaj.
Napięła mięśnie. Nie było to trudne.
Zawa\yła z niechęcią, \e mokra sukienka przylega do jej skóry, ujawniając
kształty piersi i ud. Wiedziała dokładnie, w którym momencie Adam te\ to
dostrzegł.
Palce zwolniły, ucisk osłabł i stał się bardziej pieszczotą. Koszulka oblepiała
mu pierś, włosy opadały na czoło, a krople wody spływały wzdłu\ policzka obok
zmysłowej linii ust. Jego wzrok stał się bardziej mroczny, a palce gładziły ją w
rytmie budzącym dreszcze na skórze.
Laura przełknęła ślinę i pochwyciła Adama za przegub.
 Ju\ w porządku.
 Jesteś pewna?
Zatrzymał palce w czułej wklęsłości pod kolanem.
 Tak... tak sądzę.
Przysunął się bli\ej, a ich twarze dzieliło teraz zaledwie kilka centymetrów.
 Nigdy dotąd nie ratowałem tak atrakcyjnej kobiety oświadczył gardłowo. 
Mo\e powinienem zrobić coś jeszcze?
Patrzyła w jego szare oczy i miała wra\enie, \e znowu tonie. Oblizała wargi.
 Myślę, \e zwykle stosuje się metodę usta-usta.
 Czy tak? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta