ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Powiedziałeś, żeby sprowadzić pilota, kiedy wróci  rzekł.
 Wrócił? Dobrze.
Z wyrazem napięcia na twarzy Skand zrobił krok bliżej.
 Zauważył ich. Wywiązała się potyczka&
I niebawem pilot ściskając zniszczoną pilotkę w dłoniach, wyczerpany fizycznie i
emocjonalnie, stanął zgarbiony przed swoim panem.
Diakon po ojcowsku położył dłoń na jego ramieniu.
 Powiedz mi, co się stało.
 Oni& oni zabili Eda&  wydusił przez łzy pilot.
 Tragiczne. Jakże tragiczne. A dziecko? Czy człowiek  ryba ma wytatuowaną
dziewczynkę?
Pilot kiwnął głową.
 Taaa, i jakąś dziwkę z atolu. To ona zastrzeliła Eda. Harpunem!
 Wielu jest złych ludzi w Wodnym Zwiecie  zauważył Diakon, smutno potrząsając
głową. Objął pilota pomagając mu ustać na nogach i potrząsnął nim po męsku.  Ale
obaj wiemy, że Ed poszedł tam, gdzie spotkała go hojna nagroda. Więc tak& w jakim
kierunku popłynęli?
Skand odpowiedział na to pytanie:
 Na zachodnio  południowy zachód.
Diakon pociągnął ze sobą człapiącego pilota i podszedł do swojego zastępcy przy
stole konferencyjnym, na którym rozłożono starożytne mapy morskie. Skand obliczał
na jednej z nich prędkość i odległość.
 Pokaż  powiedział Diakon.
Pilot skinął posępnie głową i wskazał punkt na mapie.
 To było tu.
 Dobrze. Teraz odpocznij trochę.
I popchnął pilota, kiwnięciem głowy rozkazując strażnikowi, by zabrał mu sprzed
oczu tę żałosną postać.
 Otóż mnie się wydaje, że jeśli wyruszymy teraz, to możemy go dopaść mniej
więcej&  powiedział Skand stukając palcem w mapę -& tu. Chyba że zmienił kurs&
 Niepodobna  powiedział Diakon.
 To chytra sztuka.
Diakon pokiwał głową z dostojeństwem.
 Och, tak, jest przebiegły ten nasz demon, ten Ichthyus. Jeśli wie, że został
zauważony, to spodziewa się, że my się spodziewamy, że zmieni kurs.
Uśmiech powoli zagościł na okrutnej, przystojnej twarzy Skanda.
 I dlatego go utrzyma.
 Właśnie  powiedział Diakon.  Więc całe pytanie sprowadza się do jednego:
dokąd płynie?
Skand zwęził oczy.
 I czy on wie, jak wartościowe jest jego cargo?  podsunął następne pytanie
Diakon.
Strażnicy Dymiarze rozstawieni pod ścianami nie byli w stanie swoimi niepozornymi
umysłami przeniknąć głębi analizy Diakona. Ale Skand dał sobie radę.
 Suchy Ląd?  szepnął.
 Suchy Ląd  powiedział Diakon.  Ratunek. Miejsce do życia!
Diakon pochylił się nad stołem. Oczy mu płonęły. Stuknął w punkt na mapie.
 Powiedziałbym, że płynie tam& I stuknął w inne miejsce.
 Co oznacza, że zgarniemy go tu&  zakończył. I dwaj mężczyzni wymienili
uśmiechy.
Tuż nad ramieniem Skanda Elvis też się uśmiechnął.
ROZDZIAA SZESNASTY
Z poszarpanymi żaglami trimaran dryfował powoli, popychany powiewem z
południowego zachodu. %7łeglarz, który dokonał wszystkich możliwych napraw
wykorzystując tę odrobinę materiału, jaką dysponował, zerwał pomidora z marnego,
ale owocującego krzaka.
Minął kobietę i dziecko siedzące na pokładzie. Wzdrygnęły się przerażone. Kobiety!
Co on im takiego zrobił?
Na małym drewnianym pieńku, który często służył mu jako talerz, pociął pomidorka
na ćwiartki. Użył do tego noża ostrego jak brzytwa, ale trochę soku ściekło na
drewno.
Zjadł ćwiartki powoli, rozkoszując się miąższem, a potem zlizał sok z pieńka. Zcierał
sok z twarzy i szykował się oblizać rękę, gdy zauważył punkt na horyzoncie.
Przy konsoli sterowniczej wyjął teleskop i spojrzał: trawler, mniejszy niż jego,
podniszczony, ale sprawny, sterowany przez parszywego brodatego włóczęgę, który
machał do niego i uśmiechał się wskazując w górę&
& na zieloną chorągiewkę powiewającą na szczycie jego masztu.
 Kto to?
Kobieta nagle wyrosła u jego boku.
 Jakiś włóczęga  powiedział.
 Czy ta chorągiewka nie znaczy, że chce pohandlować?
 Tak.
 Nie zatrzymamy się?
 Nie.  Schował teleskop do futerału. Uśmiechnęła się do niego wymuszenie.
 Myślałam, że wy, włóczędzy, wszyscy musicie się zatrzymać, kiedy się spotykacie.
Nie tak każe wasz kodeks?
Przeszedł obok niej.
 Może ma żywność  odezwała się zza jego pleców.  Wiesz, dziecko różni się od
ciebie. Musi jeść codziennie&
Spojrzał na swoją żałosną łódz i zastanowił się, czy postój na handel z takim
włóczęgą wart jest ryzyka. Po wszystkim, co biedny zniszczony trimaran przeszedł,
czym jego kapitan mógłby handlować?
Ona znów się odezwała:
 Może nie spotkamy innej łodzi przez wiele dni& Odwrócił się, spojrzał na nią
wściekle i powiedział:
 Siadaj i zamknij się. Tak też uczyniła.
Wkrótce %7łeglarz mocnym węzłem mocował linę cumowniczą do relingu trimaranu, w
miejscu, gdzie dotykał łodzi włóczęgi.
Tamten wszedł na pokład trimaranu, ale cały czas trzymał się blisko własnej łodzi.
Najpierw wymiana grzeczności. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta