ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gospodyni - Danusia pracująca w pomocy socjalnej, upiekła sernik. Po pierwszym gryzie ląduję na
Księżycu. W socjalu pomoże ludziom byle urzędas, a stworzyć taki sernik... to jest dopiero pomoc
ludzkości w odnajdywaniu prawdziwego smaku, powrotu do raju. Goście wznoszą toast za
pięćdziesięcioletniego solenizanta i za dwie przyszłe mamusie. Anioł-Pom-pa jest kopana przez
swoje maleństwo... ja nie. Czy to normalne?
13 XII
Odklejanie się od Szwecji. Lądowanie w Gdańsku. Pierwsze, czego dowiaduję się od Konferansje-
ra, właściciela agencji artystycznej, to kto sfinansował mój pobyt:
-Jezuici, Admirał i Zwięty Mikołaj.
Kościół popiera kulturę, admirałowi spodobałam się na zdjęciu, a rada miasta sypnęła groszem w
zamian za występ właściciela agencji w roli Zwiętego Mikołaja dla Domu Dziecka.
70
KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl
Zwiat jest psychiczny, właściciel - były aktor, który teraz będzie objeżdżał ze mną aule i biblioteki
w roli konferansjera, kilka lat temu zagrał Konferansjera z Kabaretu metafizycznego, wystawianego
w bydgoskim teatrze.
Kamienna Góra, hotel z widokiem na plażę. Południowa strona Bałtyku. Zabawnie być po drugiej
stronie. Nie pachnie morzem. Fale jakieś uładzone, lekko skłębione, małe niby pudelki przy nodze.
14 XII
Wywiad w gdańskim radiu. Ażę na pytanie, czy w pisanej właśnie książce będzie coś o dziecku. Za
często mówię prawdę, to grzech. Gadanie do mikrofonu w szczelnym studiu jest gadaniem do
siebie. Pani, obsługująca aparaturę, nie może się nadziwić, że jestem normalna. Powinnam mieć
cyce na wierzchu, perukę, pazury wampa i pizdę obszytą brokatem.
Odwołano spotkanie na uniwersytecie. Byli pisarze przede mną, będą zaproszeni pózniej, ale na
spotkanie z Gretkowską szef katedry literatury nie wyraził zgody.
- Studenci powinni studiować, nie chodzić na spotkania - zdecydował.
Jasne, jestem słynnym hydraulikiem-elektrykiem i oczekują mnie na wydziale medycznym.
Pogadanka w gdyńskiej bibliotece. Nagle podskakuje mi ręka, wsparta na brzuchu. Nikt nie
zauważył tego celnego wykopu Poli.
W przerwie między spotkaniami szukam sklepu telefonicznego. Dostaję najprostszy aparat na kartę.
Cieszę się nim jak grzechotką. Nie umiem odebrać poczty, nadać SMS-a. Minuta rozmowy ze
Szwecją cztery złote, oralna rozpusta.
Wieczorem podpisywanie w sopockiej księgarni przy molo. Nie spodziewałam się tylu sensownych
ludzi. Podchodzą, mówiąc, co im się najbardziej podobało: te najtrudniejsze, najlepsze kawałki.
Zupełny za-skok, ktoś to czyta i rozumie? Próbuję dopasować  ulubioną książkę do twarzy, klapa.
Panienka uwielbia Zwiatowidza, a typowałam ją na Tarota... Starszy pan bez żenady dziękuje za
erotyczne opowiadanie Namiętnik.
Tuż przed zamknięciem księgarni przychodzi trzydziestoparoletni brunet w porządnym urzędni-
czym płaszczu z teczką.
- Skądś pana znam...
- Rysiu Gretkowski.
Musi być rodzina. Skóra ściągnięta z mojego ojca, ten sam sposób mówienia. Nieślubny syn?
Brazyliada.
- Nasi dziadkowie byli kuzynami - wylicza pokrewieństwo, majątki.
Zgadza się. Wpatruję się w niego jak w genetyczny sen. Jest bardziej podobny do mojego ojca niż
jego rodzony wnuczek. Gesty, akcent. Czy to może być wrodzone? Poplątane nitki DNA, obłażące
garnitur chromosomów. Nie do wyczyszczenia i w sto lat. Rysiu zostawia wizytówkę. Dyrektor
czegoś tam w Tczewie.
Połcia, twój pierwszy poznany wujek, pokrewieństwo sprzed dwóch stuleci. Nasi skuzynieni dziad-
kowie urodzili się pod koniec dziewiętnastego wieku, walczyli pod Verdun. Spotkanie z Rysiem to
znak: Polka, jesteś dziedzicznie obciążona Gretkowskimi.
15 XII
Grzechotka się zepsuła - oddaję telefon i dostaję nowy. Dzwonię natychmiast do producenta Dam.
Jest na planie, oddzwonią. Nie oddzwonili, klasa. Potem się dowiem, że ze względu na moje
zdrowie - rozmowy przez komórkę szkodzą kobietom w ciąży. Miała być dżentelmeńska umowa -
wzajemne zaufanie. Straciłam chyba miesiąc z życiorysu, pisząc Damy. Jestem zła na siebie,
przecież znam tę branżę. Artystyczni gangsterzy.
71
KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl
Bezwiednie najęłam się do cyrku - podpisywanie książek w centrum handlowym Klif. Sanie,
sztuczny śnieg, Mikołaj i skrzypaczki. Pani Czubówna zrobiła tu furorę i jeszcze jakiś estradowiec.
Chwała Bogu, dzisiaj nikt nie przyszedł. Cudowna klęska. Chowam się do księgarni, kupuję książki
o hodowli niemowląt. Konferansjer załamany.
- Może powinnam się przebrać za renifera? -chyba go nie pocieszę.
Agencja artystyczna to biznes, powinno się zarabiać. Z uroczą żoną Konferansjera, oboistką z
filharmonii, jemy tiramisu, spoglądając na puste podium, gdzie miałam być świąteczną atrakcją.
Do spotkania w wojskowej bibliotece (admirał) i sopockim domu kultury zarobiliśmy trochę czasu.
Konferansjer oprowadza mnie po zapleczu Klifa. Wynajęcie tutaj metra kwadratowego jest droższe
od pensji ekspedientek. W magazynie agencja artystyczna przechowuje rekwizyty do występów i
nagłośnienie. Kilkumetrowy kostium smoka z nakładaną głową w różowe loczki, cała smocza
rodzinka. Zaczynam powoli rozumieć. Jestem rodzajem pluszowej smoczycy, uprzyjemniającej
świąteczne zakupy. Czemu nie, w takim kostiumie mogę podpisywać książki, z własną twarzą nie
wyjdę na podium i nie zaśpiewam kolędy.
Marzę o głowie smoczycy na resztę wieczoru.
W Sopocie zapchana sala, siedzę z mikrofonem i jestem bardzo ważna. Powoli zdejmuję zielony łeb
smoka. Wychylam normalną twarz. Sympatyczni ludzie.
Z inteligentną ostrożnością w oczach. Albo to pomorskie, albo schemat spotkań autorskich: po
lewej stronie entuzjaści, po prawej zawsze znajdzie się frustrat. Wyrzucam za drzwi fotografów.
Prywatne zdjęcia - proszę bardzo, mogę się upozować na misia, smoka. Za fotki agencyjne
dziękuję, nie. Nie będę firmowała debilnych podpisów w gazetach.
- Czemu wycofała pani nazwisko z awangardowego filmu, który będzie poza konkursem na
festiwalu w Berlinie?
- Scenariusz pisały cztery osoby, nigdy się nie spotkaliśmy. Aącznikiem był reżyser. Po kilku latach
takiej współpracy zobaczyłam film. Mój kawałek nie był mój. I tyle.
- Co pani sądzi o współczesnej krytyce?
- W skrócie? Szkółka niedzielna: Tokarczuk piątka, Gretkowska za drzwi, Stasiuk, nie rozrabiaj...
Goerke - w tym momencie wchodzi Natasza Goerke. Zwiaty równoległe? Wciągam ją na krzesło
koło mnie. Jest tak delikatna i wrażliwa, że przezroczysta. Rozwieje się w tłumie.
- Zostań - proszę - zaraz koniec.
Od paru godzin jest w Gdańsku, przypadkowo umówiła się w tutejszej knajpce. Oczywiście w
zamieszaniu Natasza znika. Zostawia kartkę z internetowym adresem. Bucik Kopciuszka. Nie mam
Internetu, mam komórkę. Zwietnie się uzupełniamy.
16 XI
Ośmiogodzinna jazda pociągiem z Gdańska do Aodzi. Podróż w przeszłość. Albo mróz i oszronione
siedzenia, albo skwar spieczonych grzejników. Koło Aleksandrowa przechodzą korytarzem
młodziankowie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta