ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Na północnym krańcu galerii nagle pojawił się Francuz. Nie był nawet ranny i natychmiast otworzył
ogień. Tym razem mierzył w nogi.
August dostał dwie kule: w lewe udo i prawą łydkę. Upadł, czując przejmujący ból.
Zacisnął zęby i pełzł przed siebie. Trening w opanowywaniu bólu nauczył go skupiać się na
kolejnych krokach, etapach działania; dzięki niemu żołnierze w polu nie tracili przytomności i mogli
działać.
Myślał tylko o tym, gdzie powinien się znalezć.
Downer strzelił tymczasem do Mailmana, zmuszając go do ukrycia się za drzwiami.
Francuz schodził powoli po schodach z pistoletem w wyciągniętych dłoniach.
Od pojemnika dzieliło pułkownika Augusta zaledwie kilka kroków. Barone'owi nie udało się
odkręcić korka, obrócił go tylko i gaz sączył się przez szczelinę. Pułkownik musiał
natychmiast zakręcić pojemnik. Nie miał czasu, by odwrócić się i strzelać.
Nagle trzy metry od niego rozległ się ogłuszający huk. Ciężkie brązowe zasłony w oknach od północy
wydęły się, kuloodporne szkło rozprysło się po sali Rady Bezpieczeństwa.
Niemal jednocześnie górna framuga opadła i roztrzaskała się.
W chwilę pózniej, dokładnie o czasie, do sali wkroczył generał Mike Rodgers.
188
49
Å Nowy Jork, niedziela 00.11
Przecież to nie jest spychanie, pomyślał Mike Rodgers, obrzucając wzrokiem salę Rady
Bezpieczeństwa. Po raz kolejny los udowodnił prawdę zawartą w maksymie Iglicy: nic nie jest
gwarantowane.
Rodgers przeszedł Ogród Różany podobnie jak August. Kiedy dotarł na dziedziniec, rozpoczęła się
strzelanina i większość ludzi stojących na zewnątrz wbiegła do holu wejściowego. Udało mu się,
pozostając niezauważonym, dotrzeć do żywopłotów po wschodniej stronie dziedzińca. Podkradł się
do północnych okien sali Rady Bezpieczeństwa i natychmiast zdetonował C 4. Użył minimalnej
ilości ładunku wybuchowego. Nie chciał
ryzykować poranienia ludzi odłamkami szkła. Poza tym był pewny, że jeśli szyba pęknie od dołu, to
jej górna część się zawali. Miał rację. Kiedy wkroczył do sali, przede wszystkim, jakieś cztery metry
dalej, dostrzegł pułkownika Augusta, czołgającego się na kolanach i rękach, krwawiącego z obu nóg.
Obok leżał martwy terrorysta, a także pojemnik z gazem. Na galerii północnej stał uzbrojony bandyta.
Najwyrazniej coś poszło bardzo zle.
Wystrzelił dwukrotnie, zmuszając terrorystę do ukrycia się między rzędami foteli.
Chwycił zasłonę. Wybuch rozdarł ją w środku, wystarczyło mocne szarpnięcie, by oderwać jej dolną
część. Wiele gazów trujących staje się niebezpiecznych dopiero przy zetknięciu ze skórą. Wolał
raczej powstrzymać jego rozprzestrzenianie się w ten sposób, niż próbować zamknąć kanister.
Narzucił nań zasłonę. Uznał, że daje im to około pięciu minut, czyli wystarczająco wiele, by zdążyli
wyprowadzić zakładników. Najlepiej przez wybite okno; miał je za plecami, więc był w stanie
osłaniać uciekających ludzi. Mike obrócił się w kierunku zakładniczek, a tymczasem Augustowi
udało się przewrócić na plecy i usiąść. W ręku trzymał jedną z Berett.
 W porządku!  krzyknął generał.  Uciekajcie przez okno, wszyscy. Tylko szybko!
Prowadzone przez panią Dorn dziewczęta pośpieszyły ku wybitemu oknu. Rodgers spojrzał na
Augusta.
 Gdzie ten trzeci?  spytał.
 Czwarty rząd od góry galerii. Ma jedną z dziewczynek.
Mike zaklął. Wśród zakładniczek nie dostrzegł Harleigh. To musiała być ona.
August tymczasem opadł na kolana i popełzł w stronę schodów. Zaczął się na nie wspinać, opierając
się ciężko na drewnianej poręczy. Cierpiał przy tym męki; większość ciężaru ciała dzwigało jego
lewe ramię. Prawą rękę, w której ściskał Berettę wciągnął
189
sztywno przed siebie. Generał nie musiał go pytać co robi; zrobił z siebie przynętę, chciał
skupić na sobie uwagę pozostałej przy życiu dwójki terrorystów.
Patrzył, jak August uparcie wspina się po schodach.
Rodgers stał między zakładnikami a galerią. Niektórzy delegaci zdążyli już zerwać się z podłogi;
biegli teraz do wyjścia, odpychając na boki dziewczynki. Gdyby to od niego zależało, osobiście by
ich powystrzelał. Nie chciał jednak odwracać się plecami do galerii. W
końcu gdzieś tam nadal krył się jeden z terrorystów.
Sala opróżniała się, a ciężka zasłona powstrzymywała na razie rozprzestrzenianie się gazu. Generał
żałował, że nie może przejść na północną stronę sali, osłonić Augusta, ale musiał dbać przede
wszystkim o bezpieczeństwo zakładników. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta