[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oddychał równie ciężko jak ona. Co by się stało, gdyby ich ciała stoczyły się po prostu
ze zbocza? David upuścił latarkę i nagle otoczyły ich kompletne ciemności.
Jego palce zaczęły właśnie szukać zapięcia biustonosza, gdy zza zakrętu
wyłoniła się para reflektorów i oświetliła ich niczym głównych aktorów na scenie.
Kate odskoczyła w bok.
Samochód jednak nie pojechał w swoją stronę, lecz zatrzymał się tuż obok.
- O mój Boże - jęknęła Kate. David zaczął chichotać.
- Witaj, Jimmy - powiedział.
- Dzień dobry panu, panie Canfield - odparł Jimmy Viccolla. - Ma pan kłopoty
z autem?
Gdy otworzył drzwiczki po stronie kierowcy, w przyćmionym świetle ukazała
się Myrlene, która patrzyła na nich szeroko otwartymi oczami.
- Dobry wieczór państwu - wyjąkała.
- Wszystko w porządku, Jimmy, dziękuję - odparł David.
- To dobrze - mruknął chłopak z niedowierzaniem.
- Chodz - syknęła Myrlene. - Jimmy, jaki ty jesteś głupi.
- Co?
Zatrzasnęła drzwiczki po jego stronie, a gdy odjechali, zamknęła okno.
David oparł się o zderzak pick-upa i wybuchnął śmiechem. Po krótkiej chwili
milczenia Kate mu zawtórowała, lecz gdy znów chciał ją objąć, zrobiła unik.
- Zawiez mnie lepiej do domu.
- Kate, jedz ze mną, dokończmy to, co zaczęliśmy.
- Arnold spodziewa się znalezć mnie rano w pokoju. I nie zawiedzie się.
- Twarda z ciebie sztuka.
- I lepiej o tym nie zapominaj.
Odwróciła się na drugi bok, by sprawdzić godzinę na budziku. Szósta
trzydzieści, na dworze wciąż ciemno. Przed nią majaczył niewyraznie nowy dzień.
- 126 -
S
R
Wiedziała, że jej randka z Davidem stanie się publiczną tajemnicą jeszcze przed
południem.
A gdyby im nie przeszkodzono? Czy pozwoliłaby Davidowi odwiezć się do
domu? Czy spędziłaby z nim noc? Możliwe. Pod wpływem pieszczot Davida budziły
się w niej zmysły pozostające w uśpieniu przez dwadzieścia lat. Kate sądziła, że
wszelkie namiętności ma już poza sobą. Jak się jednak okazało, bardzo się myliła.
No cóż, dlaczego nie? Cóż w tym złego? Ich drogi życiowe rozdzieliły się
całkowicie i nie istniała szansa, by udali się kiedykolwiek w tym samym kierunku.
Dlaczego jednak nie mieliby się delektować odtwarzaniem namiętności, jaka stała się
przed laty ich udziałem? Mogliby się nawet widywać od czasu do czasu, tak jak to
czynią czasem starzy przyjaciele i kochankowie. Są dorośli. Są wolni.
Bzdura. Jedna noc z Davidem, a znalazłaby się znów w jego szponach. Skoro
nawet wtedy całkowicie ją zdominował, cóż stałoby się teraz? Nie. Nie pozostaje jej
nic innego, jak nadal z nim walczyć. Chyba że zamierza włóczyć się za nim przez
resztę życia po polu z soją? A na to zupełnie nie miała ochoty. Nie, nigdy.
Wyskoczyła z łóżka, umyła zęby, włożyła spodnie i sportowe buty. By jasno
myśleć, musi poprawić krążenie krwi. Wyszła z pokoju i przemknęła się przez
mroczny parking. Do zalet małych miast należy niewątpliwie bezpieczeństwo. Tutaj
Kate nie obawiała się wcale bandytów ani też tego, że może się zgubić.
Rozgrzana szybkim spacerem, zaczęła biec. Z drzew opadły liście, toteż
miejscami musiała zwalniać, by się nie pośliznąć, gdyż nie wszyscy mieszkańcy
wysprzątali ulice przed posesjami. Ulicę oświetlały staroświeckie latarnie. W wielu
domach paliło się już światło - dzieci przygotowywały się do wyjścia do szkoły,
dorośli wybierali się do pracy.
Aadne miasteczko. Mniej więcej tej samej wielkości co rodzinna miejscowość
Kate. Położone wśród lasów, a jednak blisko Jackson. Istnieje zatem niezbyt odległa
możliwość, iż stanie się wkrótce jego noclegownią.
Czy Long Pond ma szansę przetrwać? Może jednak jest nadzieja na to, by Jason
doszedł do wniosku, że nie chce kręcić filmów? Miejsc tak unikalnych jak Athena i
Long Pond nie należy skazywać na nieistnienie.
- 127 -
S
R
Kiedy jednak Kate była w wieku Jasona i zamierzała zostać żoną gwiazdora,
nie dostrzegała tego rodzaju problemów. Z miast takich jak Athena co rok uciekają
setki młodych ludzi. Większość farmerów musi podejmować się dodatkowych zajęć,
by przeżyć. Nawet tak bogaci plantatorzy jak Dub z trudem utrzymują głowę na
powierzchni.
Czy Dub dałby sobie radę bez Davida? Nie mogła mieć Davidowi za złe tego,
że chce prowadzić własne życie. Wolałaby jednak, by się w tym celu nie
przeprowadzał.
Problem polegał na tym, że w zasadzie cała trójka miała swoje racje. Wraz ze
zwycięstwem jednego z trzech mężczyzn tracili pozostali. Gdyby David wyjechał,
ucierpiałby na tym Dub i Long Pond, a w odległej perspektywie Jason.
Gdyby natomiast Jason zdecydował się zostać w Kalifornii, wywarłoby to
negatywny wpływ na życie Duba i Davida. Gdyby zaś został, on sam nigdy by sobie
tego nie wybaczył.
Przez co również unieszczęśliwiłby innych.
Kate czuła się wdzięczna losowi za to, że nie jest częścią tego zawiłego
równania. A może jednak jest?
Wracała na parking zlana potem, toteż zwolniła kroku i zaczęła iść. W połowie
parkingu usłyszała za sobą ryk silnika. Auto jechało stanowczo za szybko. Zerknęła
przez ramię i zamarła. Czerwony pontiac przyhamował ze zgrzytem i zatrzymał się o
pół metra od niej. Skamieniała z przerażenia.
Otworzyły się drzwi i z samochodu wyskoczył Jason. Nie zgasił reflektorów,
drzwi również zostawił otwarte. Kate popatrzyła prosto w jego pełną gniewu twarz i
poczuła, że ogarnia ją jeszcze większy strach. Młody człowiek stojący naprzeciwko
niej był na pewno zdolny do morderstwa.
- 128 -
S
R
Rozdział 11
- To ty jesteś byłą żoną mojego ojca! - wrzasnął rozwścieczony Jason.
- Co?
Machnął jej przed nosem gazetą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]