ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

* * *
Najpierw skorzystali z windy, która dowiozła ich do słabiej niż zazwyczaj oświetlo-
nego poziomu. Nie było tam nikogo widać. W porównaniu z gwarem wcześniej pozna-
nych działów było tu prawie nieprzyjemnie cicho i spokojnie. Według Masklina nawet
spokojniej niż na polach, na których w końcu powinien panować spokój. Podpodłogowe
poziomy natomiast powinny być pełne nomów.
Tę subtelną różnicę odczuli wszyscy. I odruchowo skupili się w grupkę.
 O, wielobarwne żaróweczki!  ucieszyła się nagle Grimma, chyba głównie po
to, by przerwać dojmującą ciszę.  I błyskają! Nigdy dotąd nie błyskały.
 Co roku kradniemy ich całe pudełka w czasie Kiermaszu Zwiątecznego.  Do-
rcas nawet się nie obejrzał.  Ludzie wieszają je na drzewach.
 Po co?
97
 Skąd mam wiedzieć? Pewnie żeby je lepiej widzieć; z ludzmi to nigdy nic nie
wiadomo.
 Wiesz, co to są drzewa!  ucieszył się Masklin.  Nie sądziłem, że macie je
w Sklepie.
 Pewnie, że mamy. Duże zielone rzeczy z plastykowymi kłujstwami tylko trochę
bardziej tępymi niż igły. Niektóre nie są zielone, tylko błyszczące, najczęściej srebrne.
Gdy jest Kiermasz Zwiąteczny, to przez to cholerstwo spokojnie chodzić nie można.
 Te na zewnątrz są naprawdę wysokie  rozmarzył się Masklin.  I mają takie
nieduże liście, które co roku spadają, jak przestają być zielone.
Dorcas przyjrzał mu się podejrzliwie.
 Co znaczy  spadają ?  spytał nieufnie.
 No, zmieniają kolor i opadają na ziemię  powiedział nieco zaskoczony Ma-
sklin.
Pozostali poparli go zgodnym chórem. Ostatnio było wiele spraw, co do których nie
byli pewni, ale co do tego, co działo się z liśćmi rok w rok, byli zgodni. I byli ekspertami.
 I tak jest każdego roku?  upewnił się Dorcas.
98
 Każdego.
 Fascynujące! I kto je z powrotem przykleja?
 Nikt. Same się w końcu pojawiają na drzewach.
 Całkiem same?
Ponownie zgodnie przytaknęli. Jeśli choć jedno nie ulega wątpliwości, trzeba się
tego trzymać, żeby nie dać się zwariować.
 Same  potwierdził Masklin.  Nigdy co prawda nie dowiedzieliśmy się dla-
czego. Tak się po prostu dzieje.
Dorcas podrapał się w zamyśleniu.
 No, nie wiem. . .  przyznał niepewnie.  To mi wygląda na wybitnie złą ob-
sługę i brak koordynacji. Jesteście pewni. . .
Nie dokończył, gdyż nagle wyrosły wokół nich dziwne postacie. Zagrodził im drogę
brodaty jegomość z przepaską na jednym oku. W zębach trzymał nóż, przez co jego
uśmiech był, łagodnie mówiąc, niesamowity.
 O rany  jęknął Dorcas.
 Kto to?  zainteresował się Masklin.
99
 Bandyci. W Gorsetach zawsze były problemy.  Dorcas westchnął, podnosząc
ręce.  I są.
 Co to  bandyci ?  zdziwił się Masklin.
 Co to  gorsetach ?  zdziwiła się Grimma.
Dorcas wskazał palcem deski nad głową.
 Dział nad nami nazywa się Gorsety i Bielizna. Tyle że nikt się nim nie intere-
suje, bo tam nie ma nic użytecznego. Głównie jest różowy  wyjaśnił, a po namyśle
dodał:  Czasami też elastyczny. . .
 Dooopyteek aapo szyyjee  zdenerwował się ten z nożem.
 Przepraszam, że co?  spytała uprzejmie Grimma.
 Powełałem dooopyytek aapo szyyjeee!
 To przez ten nóż, tak mi się przynajmniej wydaje  wyjaśnił Masklin.  Jakbyś
go wyjął z ust, to pewnie byśmy cię lepiej zrozumieli.
Brodaty błysnął wściekle dobrym okiem, ale po namyśle wyjął nóż z otworu gębo-
wego.
 Powiedziałem: dobytek albo życie!  powtórzył.
100
Masklin spojrzał pytająco na Dorcasa.
 On chce, żebyście mu oddali wszystko, co macie  wyjaśnił ich przewodnik, nie
opuszczając rąk.  Naturalnie, nie zabiją was, jeśli tego nie zrobicie, ale potrafią być
naprawdę nieprzyjemni.
Masklin i pozostali zbili się w kupę i odbyli naradę, sytuacja bowiem przekraczała
praktycznie granice ich pojmowania. Z trudem, ale byli w stanie zrozumieć okradanie
ludzi z różnych rzeczy, natomiast to, żeby jeden nom kradł coś drugiemu, po prostu
nie mieściło im się w głowach. Prawdopodobnie dlatego że tam, skąd pochodzili, nie
bardzo było komu co ukraść.
 Czy oni nie rozumieją, jak się do nich normalnie mówi?  zdziwił się brodaty. 
Przecież chyba mówię wyraznie, jak nom do noma, nie?
 Musisz wziąć poprawkę na to, że są tu nowi  zasugerował Dorcas.
Narada najwyrazniej się skończyła, gdyż kupa nieco się rozluzniła, wypychając
z siebie Masklina.
 Zdecydowaliśmy, że nic wam nie damy  oznajmił.  Macie pecha, bo lubimy
to, co mamy.
101
I uśmiechnął się promiennie.
Brodaty też, to znaczy otworzył usta i pokazał zęby.
 Hm, no. . .  odezwał się Dorcas.  Tego akurat nie możecie powiedzieć, wie-
cie. . . no, nie można powiedzieć, że się nie chce być obrabowanym.
Po czym, widząc minę Masklina, szybko dodał:
  Obrabowanym to znaczy, że ktoś zabierze ci wszystko, co masz. Nie możesz
powiedzieć, że nie chcesz, żeby tak się stało, i uznać sprawę za zakończoną.
 Dlaczego nie?  zdziwiła się Grimma.
 No bo. . . prawdę mówiąc, nie wiem. . . tradycja albo co. . .
Brodaty przerzucił nóż do drugiej ręki.
 Nowi to nowi  ocenił.  Niech tam już będzie moja strata. Brać ich!
Dwóch bandytów złapało Babkę Morkie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta