ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ach, nie. Czułabym się okropnie zawstydzona.
Niech pan popatrzy, moja suknia jest tak mokra, że
czujÄ™ siÄ™, jakbym byÅ‚a caÅ‚kiem naga. - WykonaÅ‚a na­
gÅ‚y gest, tak by odsunąć jeden i drugi pÅ‚aszcz i uka­
zać mu zachęcający widok białej, muślinowej sukni,
która ciasno przylegała do jej piersi i ud. - Proszę -
spojrzała na niego błagalnie. - Niech pan zabierze
mnie do mojego domu.
- Zmoknie pani jeszcze bardziej.
- Już jestem cała mokra. Bardziej nie będę, a poza
tym muszę jak najprędzej zdjąć z siebie to wszystko.
Mark wyobraził sobie condesę, pozbywającą się
swej cienkiej muślinowej sukni, i zaschło mu w gardle.
- Dobrze więc, niech będzie tak, jak pani sobie życzy.
Podał jej ramię i w strugach deszczu pospieszyli,
kryjÄ…c siÄ™ pod murami domów, by choć trochÄ™ unik­
nąć ulewy.
Gdy znalezli się pod domem księcia de Brissac,
Mark tak bardzo troszczył się o to, by condesa jak
najprędzej znalazła się w suchym miejscu, że nie
zwróciÅ‚ najmniejszej uwagi, iż w caÅ‚ym budynku pa­
nuje głucha cisza. Nie pojawił się nikt ze służby. Nikt
nie przybiegł, by odebrać od pani płaszcz, i nie ruszył
za nią do jej sypialni, by czym prędzej pozbyła się
mokrej sukni.
Diana poprowadziÅ‚a go do piÄ™knego salonu, zdo­
bionego draperiami z bladozielonego adamaszku
i wypeÅ‚nionego inkrustowanymi komódkami, mozai­
kowymi stolikami i złoconymi krzesełkami modny-
198
mi w zeszłym pokoleniu. Zsunąwszy z ramion
płaszcz majora i swój własny, rzuciła je niedbale na
jedną z dwóch berżer ustawionych przy kominku.
- DaÅ‚am sÅ‚użbie wolne popoÅ‚udnie, gdyż sama za­
mierzałam spędzić je na wizytach, więc ogień prawie
całkiem już wygasł, ale...
- ZajmÄ™ siÄ™ tym, jeÅ›li pani pozwoli. - PojÄ…wszy alu­
zję, Mark podszedł do kominka, poruszył przygasłe
popioły i zdołał rozpalić znajdujące się w głębi na pół
zwęglone polana. Jeśli nawet dziwiło go, że condesa,
przedstawicielka klasy nawykÅ‚ej do ignorowania po­
trzeb sÅ‚użących, nagle okazaÅ‚a niezwykÅ‚Ä… dla nich Å‚a­
skawość, nie powiedział ani słowa na ten temat.
Stwierdził tylko, że chyba powinien wyjść, żeby pani
domu mogła spokojnie przebrać się w suche odzienie.
- Za nic nie pozwolę panu wychodzić na taką słotę,
zanim się pan nie ogrzeje, a zmókł pan jeszcze bardziej
niż ja. - Diana powędrowała wzrokiem ku szerokiej
piersi i muskularnym ramionom majora, uwydatniajÄ…­
cymi się pod wilgotnym batystem jego białej koszuli.
Cóż za przystojny kawaler! NabraÅ‚a tchu, wstaÅ‚a z fo­
tela i podeszÅ‚a do stojÄ…cego przy coraz cieplejszym ko­
minku mężczyzny.
- Czuję, że jest pan całkowicie przemoczony. -
Diana pogÅ‚adziÅ‚a go po piersi swÄ… maleÅ„kÄ…, biaÅ‚Ä… dÅ‚o­
nią. - I na dodatek przemarzł pan, bo przecież oddał
mi pan swój pÅ‚aszcz. Nie miaÅ‚am pojÄ™cia, że was, Bry­
tyjczyków, stać jest na taką rycerskość.
Mark popatrzyÅ‚ na condesÄ™, która znalazÅ‚a siÄ™ tak bli­
sko niego, że czul ciepÅ‚o jej ciaÅ‚a i zapach jej wody róż­
nej. W ciemnych oczach kobiety malowało się wiele
obietnic, zaś pełne, czerwone wargi rozchylały się ku-
199
sząco, a biała dłoń powoli, prowokacyjnie, przesunęła
się z jego piersi na ramię, by w końcu znalezć się na szyi.
Nie wiedział, czy to ona sięgnęła do jego ust, czy
też on pochyliÅ‚ siÄ™ do niej. ObjÄ…Å‚ jÄ… w talii i przyciÄ…­
gnął do siebie. Poczuł dotyk jej pełnych, miękkich
piersi, a lekki nacisk jej bioder sprawił, że zapomniał
o całym świecie.
Jak przez mgÅ‚Ä™ czuÅ‚, że jej dÅ‚oÅ„ rozluznia mu kra­
watkÄ™ i wsuwa siÄ™ pod koszulÄ™, gdzie zdawaÅ‚a siÄ™ pa­
lić mu skórę. Bez namysłu sięgnął do pleców damy
i rozpiÄ…Å‚ jej sukniÄ™.
Patrząc na niego spod półprzymkniętych powiek,
Diana powoli rozchyliÅ‚a wargi w uÅ›miechu. Wiedzia­
ła, że major okaże się doświadczonym kochankiem:
poradził sobie z zapięciem jej sukni równie sprawnie,
a może nawet lepiej niż jej pokojówka Marie. Wes­
tchnęła z zadowoleniem, gdy zsunął ją z jej ramion
i namiętnymi pocałunkami obsypał jej szyję. Opadła
na sofÄ™, pociÄ…gajÄ…c kochanka za sobÄ….
Następnych kilka chwil stanowiło jedną plątaninę
ciaÅ‚, dÅ‚oni, zatopionych w ciemnych lokach, ust szu­
kających ust, gdy oboje dali się opanować swojej
zmysłowości.
Po upÅ‚ywie pewnego czasu, który wydaÅ‚ jej siÄ™ wie­
kiem, Diana uniosła głowę, by popatrzeć na leżącego
pod nią mężczyznę. Jego pierś lśniła potem.
- Merci, mon cherie - szepnęła, powoli oblizując
wargi. - Byłeś magnifique.
Cynicznie uniesiona brew powiedziaÅ‚a jej, że kom­
plement jest nieco przesadzony, nawet biorÄ…c pod
uwagę intensywność ich namiętności. Czym prędzej
postarała się odzyskać wiarygodność.
200
- Wiem, wiem, trochę przesadziłam, ale musisz
zrozumieć kobietę, która przez całe życie zaznała
głównie samotnoÅ›ci. - Diana spojrzaÅ‚a Markowi gÅ‚Ä™­
boko w oczy, wplatając palce w gęste włosy na jego
piersi. - Nie masz pojęcia, jak wyglądało moje życie.
Owszem, teraz mogę wydać ci się szczęśliwa, śmieję
siÄ™. OglÄ…dasz mnie rozmawiajÄ…cÄ… z twoimi oficerami,
ale do tej pory moje życie wypeÅ‚niaÅ‚a pustka i smu­
tek. ByÅ‚am dzieckiem, gdy nastÄ…piÅ‚a rewolucja i mu­
sieliÅ›my uciekać. Kilka miesiÄ™cy po moim Å›lubie Na­
poleon ogłosił amnestię dla banitów. Papa wrócił do
domu, a ja musiaÅ‚am zostać w Hiszpanii. MogÅ‚am po­
legać tylko na moim mężu, który bardziej byÅ‚ mi oj­
cem niż kochankiem. Potem Napoleon uczyniÅ‚ swe­
go brata królem Hiszpanii i mój mąż wraz z innymi
wyruszył na wojnę z Francją. Zmarł na gorączkę
wkrótce potem, a ja wróciÅ‚am do papy. %7Å‚yliÅ›my w od­
osobnieniu: do niedawna Bonaparte uniemożliwiał
nam prowadzenie jakiegokolwiek życia towarzyskie­
go. - Nie była to w pełni prawda, gdyż de Brissaco-
wie do tego stopnia wrośli w najlepsze towarzystwo
Madrytu, że zwrócili na siebie uwagę hrabiego de
Gonsalvo y Coruna, ale Diana nie uważaÅ‚a za stosow­
ne mówić czegokolwiek, co naruszyÅ‚oby wyraz gÅ‚Ä™­
bokiego współczucia na twarzy jej kochanka.
JeÅ›li Mark dziwiÅ‚ siÄ™, gdzie condesa, prowadzÄ…c sa­
motne, jak opisywaÅ‚a, życie, poznaÅ‚a tak dobrze arka­
na miÅ‚oÅ›ci cielesnej, pospiesznie odrzuciÅ‚ tÄ™ myÅ›l, tÅ‚u­
maczÄ…c sobie, że to desperacja zastÄ…piÅ‚a doÅ›wiadcze­
nie i że to on spowodował tak szybką kulminację ich
romansu, podczas gdy bardziej doświadczona kobieta
przedłużałaby okres uwodzenia, budując napięcie
201
i wydobywajÄ…c od niego kosztowne prezenty, zanim
by w końcu uległa. Mówił sobie, że jej impulsywność
jest szczera i urocza, że to niezwykłe i atrakcyjne, gdy
kobieta nie stawia bez przerwy swej reputacji na
pierwszym miejscu. W tym momencie poczuÅ‚ jej war­
gi na swoich i daÅ‚ sobie spokój z tymi refleksjami, sku­
piajÄ…c siÄ™ na zmysÅ‚owych rozkoszach, które ofiarowa­
ła mu jego namiętna bogdanka.
W końcu, całkowicie wyczerpany apetytami con-
desy, Mark rzuciÅ‚ okiem na zegar, stojÄ…cy na komin­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta