ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 spytał Jack, nie puszczając jej twarzy.
 Nic a nic.
 Kłamczucha.
Wzruszyła ramionami.
 To nie ja noszę pistolet w kieszeni  zauważyła
obojętnie.
Uśmiechnął się od ucha do ucha.
 Chcesz sprawdzić, czy jest nabity?
Starała się zachować obojętną minę.
 Lepiej otwórz drzwi, pora dokończyć to, co
zaczęliśmy.
Nacisnął klamkę. Gwar przyjęcia nieprzyjemnie
kontrastował ze spokojem i ciszą biblioteki. Nie
mogli wyjść na korytarz i z miejsca podążyć na górę.
Ludzie zapewne zakładali, że Mary i Jack przed
chwilą uprawiali dziki seks na biurku starego, dob-
rego Johannesa.
 Zatańczymy?  zaproponował Jack, kiedy we-
szli do sali balowej.
Taniec z diabłem 51
Tylko w ten sposób mogli dotrzeć na drugi koniec
pomieszczenia i nie zwracając na siebie niczyjej
uwagi, zbliżyć się do schodów. Mary nie chciała
jednak, by Jack ponownie ją obejmował i tulił.
Zrobił to raz i wystarczy. Mogła oszukiwać samą
siebie jeszcze przez pewien czas, lecz nigdy nie
zdołałaby przekonać Jacka, że nie ogarnęło jej pod-
niecenie. Na pewno nie miała szansy obronić się
przed nim na parkiecie, w czasie intymnego tańca.
Nie chciała tu być. Nie miała ochoty przebywać
w pobliżu Jacka Ryana. Uważała go za niepotrzebną
i niezdrową pokusę. Za diabła wcielonego. Za węża,
który kusił ją jabłkiem.
Mów mi Ewa, pomyślała, zanim pozwoliła się
objąć.
ROZDZIAA CZWARTY
Jack przytulił ją do siebie. Włosy Mary pachniały
kwiatami pomarańczy i letnią nocą. Zcisk, panujący
na sali, był jego sprzymierzeńcem.
Uśmiechnął się w duchu, czując, że Mary już do
niego należy. Czuł jej ciepłe ciało pod swoimi
palcami. Mogli sobie pozwolić na taką bliskość, gdyż
z powodu zadania pragnęli sprawiać wrażenie roz-
ochoconej parki.
Mary próbowała odsunąć go od siebie, lecz wy-
walczyła zaledwie kilka milimetrów przestrzeni
między ich ciałami. Tańczyli tak blisko siebie, że
zdołałby policzyć jej rzęsy. Cały czas czuł jej delikat-
ny oddech na swojej szyi. Wzrok Jacka spoczął na jej
lekko zmarszczonych brwiach oraz łagodnym łuku
soczystych, pełnych warg. Częściowo zlizała z ust
szminkę i  jakże nietypowo dla siebie  zapomniała
poprawić makijaż.
Wczuwając się w harmonijny rytm ruchów jej
Taniec z diabłem 53
ciała, wziął ją za rękę i przytrzymał, dzięki czemu
poczuł, jak jej piersi ocierają się o grzbiet jego dłoni.
Mary natomiast poczuła głębokie, powolne dud-
nienie jego serca.
 Cudownie  mruknął Jack.
W przeszłości tańczył już z Mary tyle razy, że
trudno byłoby mu je zliczyć, zarówno na przyję-
ciach, jak i w domowym zaciszu. Przypomniał
sobie, jak tańczyli nago, i musiał z całych sił zacisnąć
zęby, aby stłumić jęk żalu.
 Może powinieneś w końcu oswoić się z myślą,
że nie jestem zainteresowana  szepnęła surowym
tonem.  Nie musisz mnie tak ściskać, by ludzie
uznali, że tańczymy i podobamy się sobie.
 Mary, od kiedy jesteś taka nieprzejednana?
Odrzuciła włosy do tyłu i uwodzicielsko uśmiech-
nęła się do Jacka, by wyglądać na zakochaną do
szaleństwa, lecz przemówiła do niego tonem ost-
rym jak brzytwa.
 Od kiedy? Niech pomyślę... Może wtedy, gdy
odmówiłeś zaangażowania się w związek ze mną?
 Już ci mówiłem, że...
 A ja powiedziałam, że nic mnie to nie ob-
chodzi. Nie trać czasu na rozgrzebywanie przeszłoś-
ci, Jack. Co było, to było. Jestem tutaj w związku
z zadaniem i nie obchodzą mnie twoje umizgi. Nie
komplikuj czegoś, co jest całkiem proste.
Orkiestra zagrała zmysłowy utwór, a parkiet
momentalnie zapełnił się jeszcze bardziej, zmusza-
jąc Mary i Jacka do tańca w koszmarnym ścisku.
54 Cherry Adair
Poczuła, jak ociera się udami o jego uda, kiedy
odsunął ją z drogi jakiejś rozbawionej pary. Jego
dłoń automatycznie powędrowała do jej dekoltu, na
co Mary spojrzała na niego wzrokiem bazyliszka.
Ogarnęło go podniecenie, jednocześnie wyjąt-
kowo przyjemne, jak i fatalnie bolesne.
Jak to możliwe, że oboje tak bardzo się pomylili?
Mary pokochała człowieka, którego w nim do-
strzegła. Gdyby od razu opowiedział jej wszystko
o sobie, byłby w jej oczach zupełnie innym Jackiem
Ryanem. Nie zamierzał ryzykować. Zanim się zo-
rientował, że czas wyznać prawdę, było już za
pózno. Każdego dnia coraz bardziej ją kochał i każ-
dego dnia coraz trudniej było mu przyznać się do
kłamstwa. A przecież wiedział już, że Mary Rossi
nigdy nie przywiązywała wagi do jego pieniędzy
i statusu materialnego.
Do diabła, po prostu bał się ryzykować jej utratę.
A mimo to i tak ją stracił.
Kiedy usiłował opracować najlepszy sposób na
przeprowadzenie z nią szczerej rozmowy, ona właś-
nie wtedy uznała, że nie jest zainteresowany trwa-
łym związkiem. Jack próbował wyrazić bez słów,
jak bardzo pragnie z nią być, lecz zrozumiała go
całkiem opacznie. Nie pojmował tej prawdy jeszcze
przez kilka miesięcy po tym, jak kazała mu iść do
diabła.
Ale, być może, właśnie dzisiejszy dzień świetnie
nadawał się na naprawienie popełnionych błędów.
Niestety, nieprzejednane stanowisko Mary nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta