[ Pobierz całość w formacie PDF ]
popołudnia zgłosił się do lazaretu mężczyzna, skarżący się na bolesne wrzody pod pachami i
w pachwinie. Jeszcze tego samego dnia przybyły dwie inne osoby z takimi samymi
dolegliwościami, a następnego kolejne dwie. Cyrulik z rezygnacją przyjął tę ostateczną
klęskę. Jego rozmowa z centurionem odbyła się w cztery oczy, ale i tak wieść o czarnej
śmierci dotarła do wszystkich.
Lucjusz prawie już nie opuszczał lazaretu. Od młodzieńca dowiedział się o buncie w
starym mieszkaniu i bezwzględnej akcji centuriona, którego ludzie mieli zdecydowaną
przewagę, dysponując kilkoma zdobytymi w międzyczasie sztukami broni. W ciągu dwunastu
godzin zmarło dwoje zakażonych; troje innych było w stanie beznadziejnym. Lucjusz odkrył,
że jego zachowanie zaczyna upodabniać się do obojętności grabarza; dwa nowe zgony
upowszedniły śmierć do tego stopnia, że już nie zrywali się po nocy, żeby wynosić trupy. Nad
strachem wzięło górę otępienie. Fantastyczne pogłoski o centurionie jakoś same zbladły;
wieść o zdobyciu mieszkania na parterze i przywłaszczeniu go sobie przez centuriona nie
poruszyła już nikogo. Tak jak i śmierć jednego z elegantów, do którego cyrulik został
wezwany w ostatniej chwili. Agonia nie trwała długo, ale musiała być bolesna; wywarło to
duże wrażenie na pozostałych stronnikach centuriona.
8
Zmierć cyrulika przyszła niespodziewanie. Lucjusz, którego natychmiast zawołano,
nie znalazł na jego ciele żadnych oznak choroby. Prawdopodobnie nastąpił atak serca, co przy
jego pięćdziesięciu latach nie było niczym nadzwyczajnym. Zakrawała na ironię ta śmierć,
tak elegancka wobec zalewu zarazy, ale Lucjusz pomyślał, że była w tym jakaś okrutna
72
sprawiedliwość. Obowiązki, które spadły teraz na niego, nie pozostawiały mu czasu na nic, co
nie dotyczyło lazaretu; rozumiał już cyrulika i jego obojętność dla plotek.
W dwa dni po śmierci cyrulika, wracając z parteru, natknął się na drugim piętrze na
handlarza, elegantów i kilku innych mężczyzn. Usiłując ich wyminąć, ustąpił pod ścianę, ale
w tym momencie na schodach pojawił się centurion, schodzący z góry. Zobaczywszy
Lucjusza zatrzymał się przy nim, jakby chciał mu coś powiedzieć, a wtedy handlarz bez
słowa wbił mu sztylet w szyję. Ostrze przeszło na wylot, lecz centurion zdołał jeszcze
spojrzeć za siebie. Drugi cios trafił go w twarz, następne padały już na chylące się ciało, które
wreszcie uderzyło bezwładnie o podłogę.
Lucjusz nawet nie wiedział, kiedy znalazł się za najbliższymi drzwiami. Zatrzaskując
je za sobą miał wrażenie, że słyszy, jak zatrzaskują się wszystkie inne i zapada długa cisza.
73
[ Pobierz całość w formacie PDF ]