[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dodatek wyglądał zle, jego psychika była w rozsypce, a on prawdopodobnie jeszcze bardziej
go zdołował. "Jestem palantem, mogłem poszukać w internecie porady, jak rozmawiać z
osobami, które przeszły taką straszną traumę" - skarcił się. Odruchowo spojrzał na zegarek i
przyspieszył kroku. Jego autobus odjeżdżał za czternaście minut, i tyle trzeba było iść do
dworca PKS.
Przypis:
Baksztag - lina stabilizująca na żaglowcu biegnąca od masztu ku krawędzi burty przy rufie,
wiatr wiejący skośnie od rufy.
Przypis:
Terra incognita (łac.) - teren nieznany, niezbadany.
Przypis:
Hals - manewr polegający na przejściu dziobem jachtu przez linię wiatru.
Przypis:
Półwiatr - wiatr wiejący z kierunku prostopadłego do osi jednostki; kurs jachtu względem
wiatru.
Przypis:
Laboratorium Cavendisha - najsłynniejsze laboratorium naukowe na świecie; pracownia
fizyki doświadczalnej uniwersytetu w Cambridge.
Przypis:
Art d~eco - styl w architekturze, malarstwie, grafice oraz architekturze wnętrz popularny w
latach 1920-1940.
Przypis:
Ambrozja - mitologiczny pokarm bogów greckich zapewniający nieśmiertelność i wieczną
młodość.
Przypis:
Jean Antoine Watteau (1684-1721?) - francuski malarz i rysownik; kolorysta. przedstawiciel
rokoka.
Przypis:
Adam Mickiewicz "Zwitezianka".
Przypis:
Parker - Marka ekskluzywnych wiecznych piór, długopisów i ołówków.
Przypis:
Warząchew - duża łyżka kuchenna, zwykle drewniana.
Przypis:
Zielonoświątkowcy - wyznanie chrześcijańskie powstałe w USA w 1901 roku, kładące duży
nacisk na osobiste przeżywanie wiary oraz dary Ducha Zwiętego. Członkowie tej wspólnoty
religijnej postrzegają Biblię jako księgę, w której Duch Zwięty jest zawsze aktywny, a
spotkanie z Pismem jako spotkanie z Bogiem.
Przypis:
Zbór - lokalna wspólnota wiernych kościołów protestanckich oraz ugrupowań wyrosłych z
protestantyzmu.
Przypis:
Ateizm - Pogląd odrzucający wiarę w istnienie Boga.
Przypis:
Romeo i Julia - wzór romantycznych kochanków z dramatu Williama Szekspira z 1595 roku.
Przypis:
Falszkil - stała płetwa wystająca w dół z dna jachtu żaglowego, przedłużenie stępki na całej
lub znacznej jej długości.
Przypis:
Zwrot przez rufę - manewr polegający na przejściu rufą jachtu przez linię wiatru.
Przypis:
Rezonans magnetyczny - badanie za pomocą stałego pola magnetycznego o dużym
natężeniu.
Rozdział XI (cd.)
Weronika przyszła do szpitala o siedemnastej. Liczyła, że o tej porze mniej jest personelu,
więc będzie spokojniej. Na korytarzu spotkała Anię, Janka i Adama. Ból i przejęcie na ich
twarzach świadczyły, że są po odwiedzinach u brata.
- Dzień dobry, Weroniko - pierwsza zauważyła ją Ania. - Michał się ucieszy.
- Mam nadzieję.
- Mój Boże, dlaczego do tego doszło? - Ani pociekły po policzkach długo powstrzymywane
łzy. Janek i Adam pochylili głowy, żeby ukryć niemęski ból.
- Jak rodzice?
- Och, szkoda mówić. Mama chyba tego nie przeżyje. Wciąż jest na lekach uspokajających.
Porozmawiali jeszcze chwilę i się rozstali. Weronika cicho weszła do sali. Michał, tak jak
poprzedniego dnia, leżał na łóżku wyciągnięty jak struna z rękami ułożonymi wzdłuż boków
na prześcieradle. Głębokie cienie oraz kilkudniowy zarost na zapadniętych policzkach
nadawały jego twarzy jeszcze większego wyrazu zmęczenia. Mimo otwartych szeroko oczu
wyglądał jak umarły. Serce Weroniki ścisnął bolesny skurcz. W tej nieruchomości było coś
strasznego, coś, co do głębi poruszało duszę. Z trudem zmusiła się, żeby zrobić krok przed
siebie.
- Weronika? - poznał jej zapach.
- Oczywiście, kochany Michałku. To ja. Mówiłam przecież, że przyjdę - stanęła przy łóżku
tak, aby mógł ją widzieć i ujęła go za bezwładną rękę. Nie wiedziała, jak dalej poprowadzić
rozmowę. Pytać o samopoczucie? Pocieszać? Pochwalić, że świetnie wygląda? "Boże,
natchnij mnie mądrością i podsuń słowa, które byłyby właściwe w tej chwili" - poprosiła w
duchu.
- Michałku, czy czujesz, jak cię gładzę po dłoni?
- Nie. Lekarze mówią, że dopiero z czasem odzyskam władzę w rękach...
- To dobrze. Będziesz mógł mnie objąć. Bardzo cię kocham. Nie odważyłam się wcześniej na
takie wyznanie, a powinnam, bo zakochałam się w tobie od pierwszego wejrzenia...
- Ja też cię kocham, ale... nie będę mógł dać ci nic więcej.
Położyła mu palce na ustach.
- Tylko nasza miłość ma znaczenie.
"To najpiękniejszy moment na śmierć. Tak, jak sportowcy odchodzą u szczytu sławy,
przeczuwając spadek formy tak i ja muszę odejść, zanim choroba i zniedołężnienie zatrą
wspomnienia mojej witalności, zdrowia i kondycji. Zanim umęczeni opieką nade mną ludzie,
nabiorą przekonania, że jestem paskudnym paralitykiem, marudnym i brudnym. Bo pewnie
za kilka czy kilkanaście lat taki się stanę. Gdy teraz umrę, Weronika do końca życia zapamięta
miłość do chłopaka, który za chwilę brawury zapłacił najwyższą cenę, i będą to wspomnienia
piękne, serdeczne".
- Michałku, powiedz, co dla ciebie mogę zrobić. Może ci poczytam? Wyobrażam sobie, że
leżenie bez ruchu jest strasznie stresujące.
- Dziękuję Weroniko, może za jakiś czas - zacisnął powieki, żeby poskromić nową falę
bezsilnej rozpaczy na perfidny los, który, jakby niesyty zadanych ciosów, uświadamiał mu, że
oto znalazł szczęście, które rzadko się trafia tylko po to, aby je bezpowrotnie stracić. Na salę
weszła siostra Dorota. Mimo że tym razem powiedziała dzień dobry, a nawet uśmiechnęła
się ciepło, Weronika uznała, że czas kończyć wizytę.
- Do zobaczenia, Michasiu, przyjdę jutro - pocałowała go w czoło i ruszyła w kierunku drzwi.
Chciała wyjść zanim wybuchnie płaczem.
- %7łegnaj, Weroniko.
Michał pogrążył się w intensywnym cierpieniu, chociaż jego serce śniło piękny romans.
* * *
Za drzwiami Weronikę dopadło przygnębienie nie do udzwignięcia. "Boże, muszę znalezć
sposób by uratować Michała, muszę" - powtarzała w kółko. Wyszła ze szpitala i ruszyła
wąską, zabytkową uliczką w kierunku pobliskiego skwerku. Chciała chociaż na chwilę, usiąść i
odreagować te smutne odwiedziny jednak wszystkie ławki były zajęte, a na domiar złego
jakiś chłopak zagadał do niej, wyraznie próbując ją poderwać. Przyspieszyła kroku. Chwilę
pózniej minęła Rynek pełen kawiarenek, barów, restauracji i pubów, do których mogłaby
wstąpić, lecz poczuła niechęć do miejsc tętniących wesołym gwarem, tak ekstremalnie
różnym od jej nastroju. Nieco dalej skusiły ją otwarte drzwi kościoła farnego. Weszła.
Kościół o tej porze był pusty. Usiadła w pierwszej ławce na wprost przejmującego obrazu
"Ukrzyżowanie Chrystusa". Przez barwne witraże sączyło się łagodnie letnie światło, a
złocenia głowic, pilastrów, szat świętych, skrzydeł aniołków oraz ornamentów potęgowały tę
jasność, nadając wnętrzu wrażenie przepychu i malowniczości. W tej atmosferze zastygli w
ruchu barokowi święci spoglądali na Weronikę, zdając się mówić: ziemskie życie to marność
nad marnościami, znamy już przedsmak raju. Weronika uklękła w ławce i schowała twarz w
dłoniach. Była przepełniona gniewem, żalem i potwornym lękiem, że mimo najlepszych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]