[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Andrew zamierzał dziś u was nocować, ale sądziłam, że nie będzie widział takiej
potrzeby, skoro hrabia wyjechał.
- Podejrzewa, że hrabia jest mordercą. Jego ludzie obserwowali Paola, podobno
żona hrabiego odeszła w niewyjaśnionych okolicznościach wkrótce po śmierci Winsto-
na... Och, miałam ci tego nie mówić. Justin będzie na mnie zły.
- Czy kazał ją zabić, żeby móc...? - Mariah usiadła na krześle, bo nogi się pod nią
ugięły. - To niemożliwe. Och, Lucindo, jeśli on zabił swoją żonę, żeby móc mnie poślu-
bić... Biedaczka! A ja flirtowałam z nim w Mediolanie. Mam straszne wyrzuty sumie-
nia...
- Niepotrzebnie, to nie twoja wina. Może chciał mieć synów, a żona odmówiła mu
rozwodu, bo była katoliczką. Nie wiemy jednak na pewno, czy to było morderstwo. Ko-
bieta zabiła się, spadając ze stromych schodów. Krążyły plotki, ale niczego mu nie udo-
wodniono.
- Jestem przekonana, że kazał ją zamordować. Zobaczył mnie i postanowił się ze
mną ożenić, więc ją zabił. To jest niewyobrażalnie zły człowiek. Jak można zrobić coś
tak potwornego?
- Musi być chory na umyśle. %7ładen człowiek przy zdrowych zmysłach nie postą-
piłby w ten sposób.
Mariah była załamana. Przelotna znajomość z hrabią w Mediolanie nic dla niej nie
znaczyła. W ogóle nie zastanawiała się nad konsekwencjami odrzucenia jego oświad-
R
L
T
czyn. Co za wstrętne samolubstwo z jej strony. Nie wolno go było łudzić ani przez chwi-
lę, nawet jeśli zależało jej na tym, by go nie obrazić.
- Przeze mnie doszło do nieszczęścia - powiedziała. - Andrew na pewno mnie ob-
winia... - Pokręciła głową, widząc, że Lucinda chce zaprzeczyć. - Chcesz mnie przeko-
nać, że nic nagannego nie zrobiłam, ale nie masz racji. Zachowałam się niefrasobliwie.
Jest we mnie coś, co wyzwala w mężczyznach zło...
Wydawało jej się, że minęły wieki, zanim wreszcie Justin przyszedł i oznajmił, że
hrabia został ujęty.
- Co z nim zrobicie? - spytała Mariah. - Czy będę musiała wystąpić jako świadek
podczas procesu?
- Nie przejmuj się hrabią - powiedział Justin. - Trafił do zamkniętego pomieszcze-
nia z dala od Avonlea. Jutro stanie przed sędzią, który jest moim przyjacielem i zapewne
ogłosi surowy wyrok. Twoje zeznanie raczej nie będzie potrzebne, a hrabia spędzi wiele
lat w więzieniu.
- Dziękuję. Wrócę do swojego pokoju.
- Czy na pewno jesteś w stanie? - spytała ją Lucinda. - Może wolałabyś inny po-
kój? A może zostaniesz ze mną?
- Nie. Nie pozwolę, żeby ten człowiek mnie niszczył - oświadczyła Mariah. - Gdzie
jest Andrew? Chciałabym z nim porozmawiać... - Nagle ogarnął ją lęk. - Chyba nic złego
mu się nie stało?
- Nie. Miał jeszcze coś do zrobienia, ale jest w pobliżu. Czy powtórzyć mu, że
chcesz go zobaczyć?
- Tak, proszę. Gdyby mógł przyjść do mojej sypialni... - Mariah spłonęła rumień-
cem. - Może nie jest to ściśle zgodne z zasadami przyzwoitości, ale po tym, co dziś za-
szło, nie ma to większego znaczenia.
- Oczywiście, że Andrew przyjdzie - powiedziała Lucinda. - Przysłać ci gorącego
mleka z winem i korzeniami?
- Nie, dziękuję. Wystarczy mi Andrew.
Przed drzwiami pokoju Mariah zawahała się, głęboko odetchnęła, ale Weszła do
środka. Trzymała w ręce lichtarz, zaraz też zapaliła kilka świec. Potem ustawiła na swo-
R
L
T
ich miejscach krzesło i stołek przewrócone podczas bójki. Właśnie schylała się po zrzu-
cone ze stolika książki, gdy rozległo się pukanie do drzwi i do środka wszedł Andrew.
- Prosiłaś, żebym zajrzał? - spytał z troską. - Czy ten łajdak cię skrzywdził?
- Nie. Zdążyłeś w porę - odparła drżącym głosem i poczuła, że po policzkach płyną
jej łzy. - Bardzo mi przykro, że miałeś przeze mnie tyle kłopotów. To wszystko moja wi-
na. Gdybym nie podsunęła mu myśli... Tylko że wtedy byłabym nieuprzejma...
Andrew wszedł głębiej do pokoju i wziął Mariah w ramiona. Zamknął jej usta po-
całunkiem, a gdy dobiegł końca, przygarnął ją jeszcze bliżej. Wtuliła się w niego, a łzy
wsiąkały w jego surdut.
- Ten człowiek miał obsesję na twoim punkcie - powiedział Andrew. - To nie twoja
wina. Poza tym wciąż jeszcze nie wszystko wiemy. Paolo zapragnął ciebie i twojego ma-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]