[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że biblioteka nie może brać odpowiedzialności za dzieci
pozostawiane u nas dzień w dzień na parę godzin bez opieki.
Wyjątkowo się z tym zgadzam oznajmił pan Query.
Z drugiej strony trzeba rozumieć samotne matki, którym
niejednokrotnie trudno jest załatwić opiekę do dzieci odważyła
się wtrącić Michelle.
Zdaję sobie z tego sprawę powiedziała Nicole. I bardzo
im współczuję. Ale mogą przecież zwrócić się o pomoc do
Wydziału Spraw Społecznych.
Query, zgromiwszy Michelle lodowatym spojrzeniem,
urzędowym tonem zwrócił się do Nicole:
Chciałbym z panią porozmawiać na osobności. Czy jest tu...
Tak, tak, proszę do mojego biura pospieszyła z
zapewnieniem, nie czekając na znany jej dobrze dalszy ciąg
pytania.
Nie podoba mi się sposób, w jaki ośmiela się przemawiać
pani personel stwierdził niezadowolonym tonem.
Wygłaszają opinie jawnie wykraczające poza ich kompetencje.
Proszę pana, żyjemy w wolnym kraju i o ile wiem, nikt
jeszcze nie odwołał pierwszej poprawki do konstytucji,
mówiącej o wolności słowa wypaliła oburzona Nicole.
Nie mówię o pierwszej poprawce, tylko o niesubordynacji
spowodowanej zbytnim liberalizmem kierownictwa.
Czy o tym właśnie pragnął pan ze mną porozmawiać?
Nicole z trudem cedziła słowa przez zaciśnięte szczęki.
Nie. Przyszedłem w sprawie mojego bratanka, który jest u
was na stażu.
Chodzi o Bruce a? Co się stało?
Strona nr 105
Cathie Linz
Doszły mnie słuchy, że wykorzystujecie go do układania
książek na półkach.
To, między innymi, należy do zakresu jego obowiązków.
Owszem, ale Bruce jest zbyt zdolny, by marnować się w ten
sposób. Uważam, że powinien więcej pracować przy
komputerach. Zwietnie się na nich zna.
Nie wątpię. I jeśli tylko będzie potrzebny w pracowni
komputerowej, na pewno go tam zatrudnię.
Niedługo zacznie się przygotowywać do końcowych
egzaminów i życzyłbym sobie, by pozwolono mu na naukę w
czasie pracy.
O ile to, co robi Bruce, można nazwać pracą, pomyślała z
przekąsem Nicole. W tym jednym przypadku Query miał rację
kierownictwo było zbyt liberalne.
Jeśli pana bratanek wypełni swoje obowiązki i zostanie mu
chwila wolnego czasu, nie mam nic przeciwko temu, by się
pouczył zapewniła uprzejmie członka rady nadzorczej.
Obietnica nic ją nie kosztowała, istniały bowiem małe szanse
aby Bruce, obdarzony raczej niskim ilorazem inteligencji, zdołał
uporać się z prostym zadaniem ułożenia tomów na półkach.
Zwietnie. Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia
stwierdził usatysfakcjonowany pan Query.
Ja również.
Nicole, zadowolona, że tak sprytnie udało jej się wybrnąć z
sytuacji, pożegnała pana Query promiennym uśmiechem.
Kiedy wreszcie wyszedł, Michelle zwróciła się do niej z
przeprosinami.
Mam nadzieję, że nie powiedziałam niczego zdrożnego?
Skąd, nie martw się.
Po południu w firmie zapanował ogromny ruch, jak zwykle w
piątek. Nicole dwoiła się i troiła, usiłując sprostać życzeniom
klientów. Kiedy po raz kolejny biegła do katalogów, natknęła się
na Leo.
Strasznie jesteś zapracowana zauważył. Potwierdziła
skinięciem głowy.
Strona nr 106
NIEBEZPIECZNE FLITRY
Wobec tego nie będę przeszkadzał. Zajrzałem tylko, żeby
się upewnić, czy wszystko w porządku.
Tak, tylko po prostu mamy straszny młyn.
A jest może ten nowy pracownik? Chciałbym go wreszcie
poznać.
Nie, w tej chwili go nie ma.
Szkoda. Cóż, muszę lecieć rzucił w pośpiechu Leo i
zniknął jej z oczu w tempie, o jakie by go nigdy nie
podejrzewała.
Nicole wracając do domu, nie mogła się wprost doczekać
momentu spotkania z Chase em. Ku jej radości czekał już w
kuchni. Kiedy wziął ją w ramiona i zaczął całować, pomyślała
że łatwo dziwnie łatwo! przyzwyczaiła się do nowej sytuacji.
Dopiero po chwili przypomniała sobie, o co miała go spytać.
Jak przebiegała dzisiaj operacja %7łądło zagadnęła z
ciekawością.
O czym ty mówisz?
Dziś po południu widziałam ciebie w przebraniu tego
łazika, jak wyjmowałeś coś z książki. Oczywiście nie wtrącałam
się, tak jak prosiłeś.
Nie byłem w bibliotece tego popołudnia. Przecież mówiłem
ci, że mam coś do załatwienia na mieście.
Tak, pamiętam powiedziała ze zniecierpliwieniem,
zirytowana, że przemawia do niej jak do roztargnionego dziecka.
Kiedy cię tam zobaczyłam, pomyślałam sobie, że miałeś
właśnie na myśli swoją akcję.
Owszem, sprawdzałem pewne tropy, ale nie w bibliotece.
Rzeczywiście, usiłował wywiedzieć się czegoś od swoich
informatorów na interesujący go temat. Obfitość wiadomości,
jakie uzyskał, zdumiała go. Nie do wiary, że szajka, nie
przestrzegając podstawowych zasad konspiracji, mogła tak
długo funkcjonować.
Opowiedz mi dokładnie, co widziałaś polecił Nicole.
Niewiele. Zobaczyłam tylko jego plecy, a ponieważ byłam
przekonana, że to ty, trzymałam się dyskretnie z daleka.
Strona nr 107
Cathie Linz
Chase zaklął pod nosem. Zledztwo zbytnio zarzynało
przypominać grę w ciuciubabkę.
Dobrze wyciągnął z kieszeni notes powiedz mi
dokładnie, co zapamiętałaś. Jakiego wzrostu był ten facet?
Nie wiem.
Skup się, Nicole! upomniał ją niecierpliwie. Wyższy
ode mnie czy niższy?
Mniej więcej taki jak ty. Dlatego, między innymi, się
pomyliłam.
Budowa?
Zrednia.
Kolor włosów?
Ciemny.
Ani przez moment nie widziałaś twarzy?
To chyba oczywiste zirytowała się. Inaczej nie brałabym
go za ciebie.
Jakieś cechy szczególne? Na przykład sposób chodzenia?
Ozdoby? Zegarek?
Przykro mi, ale nie zdążyłam nic zauważyć.
Z trzaskiem zamknął notes, wzdychając zrezygnowany.
Nie do pomyślenia, ile razy zdołali mi się wymknąć! Ale
zapewniam cię, to już się nie powtórzy.
Wszystko w porządku? spytał Eddie.
Tak odpowiedział Leo, sadowiąc się w eleganckiej
limuzynie i wręczając mu zakłady, które ubrał z książek.
Tylko nowa broda trochę mnie swędzi. No i te ohydne łachy... Z
niechęcią spojrzał po sobie. Wytłumacz mi, Eddie, dlaczego
tym razem musiałem się przebierać, skoro wcześniej normalnie
przychodziłem do biblioteki?
Kiedyś już widziałem podobny numer w jakimś kryminale.
Pomyślałem, że to może być dobry sposób na zatarcie śladów.
Myślisz, że ktoś nas namierzył? z niepokojem zapytał
Leo.
Nic podobnego, ale mogę przypuszczać, że wkrótce inni
Strona nr 108
NIEBEZPIECZNE FLITRY
zaczną nam zazdrościć powodzenia w interesach, nie mówiąc
już o moim błyskotliwie wypracowanym schemacie wyjaśnił
ostrożnie Eddie, myśląc o telefonach od rozwścieczonych
graczy, przed którymi ostatnio uciekał. W każdym razie niech
cię o to głowa nie boli.
Cóż, skoro tak twierdzisz... Leo zawahał się na moment.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]