ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ku światłu, którego już nigdy więcej nie miał oglądać.
99
ROZDZIAA IX
Noce i dnie upływały na pełnym lęku czekaniu.
Tamlin nie wracał.
Być może Vanja powinna odczuć ulgę, ale nawet jej to nie zaświtało w głowie.
Zmieniła się w jeden wielki kłębek nerwów. Gdzie się podział Tamlin; co się stało? Czy miał
jej już dość i po prostu nie chciał do niej wracać?
Tamlinie, Tamlinie, czy domyślasz się chociaż, ile dla mnie znaczysz? szeptała w nocy, kiedy
upłynął już tydzień, a on wciąż nie dawał znaku życia. Tak bardzo się o niego bała, tak
bardzo się bała. Czyżby Tengel Zły zdołał go jednak dopaść? Czy może Tamlin uznał, że
demonice są lepszymi współtowarzyszkami erotycznych zabaw, niż ona kiedykolwiek
będzie?
Oczywiście jej lęk nie mógł pozostać nie zauważony. Wszyscy w Lipowej Alei i u Malin
ogromnie się martwili, a Benedikte nieprzerwanie zwracała się o pomoc do Marca i
przodków Ludzi Lodu.
Nic jednak się nie wydarzało.
Dopiero kiedy Christoffer nagle zjechał do domu wraz ze swą świeżo poślubioną żoną,
Marit, Vanja cokolwiek przebudziła się do życia.
W pierwszej chwili - jak wszystkich innych - zdumiał ją wybór Christoffera. Marit okazała się
niezwykle prostą kobietą. Pomimo nowych modnych strojów, wypracowanej fryzury i
sztucznie starannej wymowy nie potrafiła ukryć swego pochodzenia. Przez cały czas lękliwie
ukradkiem zerkała na innych, by zorientować się, jak się zachowują, i móc ich naśladować.
Ale jakim wspaniałym człowiekiem niemal natychmiast się okazała! Kiedy minął pierwszy
szok, wszyscy myśleli tylko o tym, jakby jej tu nieba przychylić.
Henning i Agneta zaprosili całą rodzinę na obiad powitalny na cześć młodej pary, wieczorem
więc wszyscy zebrali się w Lipowej Alei. Vanja czuła, że z Marit coś ją łączy, coś, o czym
chętnie by z nią porozmawiała. Ale o czym? Nie mogła jej przecież opowiedzieć o swej
rozpaczy z powodu zaginionego demona! A była to w zasadzie jedyna rzecz, o jakiej chciała
mówić.
Nie, to nieprawda, miała jeszcze ochotę powiedzieć Marit, jak bardzo się cieszy, że
Christoffer właśnie z nią się ożenił.
Ale Vanja milczała, nie mogła wydusić z siebie słów, wszystko w niej jakby się zawiązało.
Najpierw lata spędzone z demoniątkiem, pózniej podniecający czas z dorosłym Tamlinem,
wieczne wyrzuty sumienia, podniecenie, gorączka we krwi... A teraz już go nie było. Vanja i
100
tak nie mogła pojąć, jak to się dzieje, że nadal jest uważana za osobę przy zdrowych
zmysłach.
Christoffer coś do niej mówił:
- Wypiękniałaś, Vanju, jesteś teraz naprawdę czarująca! Na pewno powtarzają ci to całe
rzesze chłopców?
Ja ich w każdym razie nie słyszałam, pomyślała Vanja. A Tamlin nigdy nic takiego nie mówi.
Och, Tamlinie, jak bardzo boli rana, którą zadałeś mej duszy!
Christoffer mówił dalej, wpadając w cokolwiek liryczny ton:
- Jesteś krucha i eteryczna niczym promienie księżyca wśród połyskujących nitek pajęczej
sieci w letnią noc. Masz taki wyszukany koloryt, siostrzyczko, przepiękne włosy o odcieniu
ciemnej miedzi, skórę jasną i tak delikatną, że wydaje się niemal przezroczysta, a twoje
ruchy przywodzą na myśl tańczącego elfa. Ale, ale... W tych cudownych oczach czai się
nieopisany strach. Co się z tobą dzieje, moja kochana?
Vanja zaśmiała się nerwowo i potrząsnęła głową.
- Co by to mogło być? Mylisz się, Christofferze, wszystko u mnie w jak najlepszym porządku.
Christoffer pochylił się bliżej i szepnął:
- Wcale tak nie jest. Sprawiasz wrażenie nieszczęśliwej, zmieszanej, podnieconej, a
zarazem, jakbyś czuła się czemuś winna, cały czas pozostajesz czujna. Pamiętaj, że jestem
lekarzem! Przywykłem do podobnych symptomów, ale nie do wszystkich jednocześnie!
Benedikte bardzo się o ciebie niepokoi, powiedziała mi, że usiłowała wezwać pomoc dla
ciebie, ale jej się nie udało.
Vanja gwałtownie odwróciła się od niego. Nie zrozumiała, o co mu chodziło. Co to miało
znaczyć, że Benedikte wzywała pomoc dla niej? Vanja bardzo się bała przenikliwego
spojrzenia starszej siostry, a teraz zaczęła się obawiać także Christoffera. Był lekarzem, to...
niedobrze.
Spróbowała odpłacić mu tą samą monetą:
- A jak ty się właściwie miewasz, braciszku? Nie wydaje mi się, aby między tobą a Marit,
którą zdążyłam już bardzo polubić, wszystko układało się jak należy? Wygląda na to, że ona
się ciebie wstydzi.
Christoffer zmarszczył czoło.
- Nie masz się czym przejmować, między nami wszystko w porządku.
101
Vanja zapomniała, że zwykli ludzie nie rozmawiają ze sobą tak swobodnie jak ona i Tamlin, i
wypaliła:
- Jeszcze ze sobą nie spaliście? Takie sprawiacie wrażenie.
- Vanju! - szepnął wstrząśnięty Christoffer. - Gdzieś ty się nauczyła tak mówić! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta