[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wiedziała, jak ciężko było mu to powiedzieć. Objęła go i mocno uścisnęła. Chwilowy
opór ustąpił i poczuła, jak poddaje się jej uściskowi.
Wybaczam ci powiedziała ciepło. Już wszystko dobrze, tato.
Rozluzniła uścisk, zanim spróbował się uwolnić. Poprawił kołnierzyk i sięgnął po dłuto.
Zaczęła wypytywać go o modele łodzi wikingów. Nagle Magnus przerwał rozmowę i
popatrzył na nią badawczo.
Ten człowiek, który był wczoraj rano... jakie on ma zamiary?
Słowa potoczyły się, zanim zdążyła je zatrzymać.
Chce się ze mną ożenić, tato.
A... więc druga córka też pojedzie za morze.
Nie, ja nie. Nie wyjdę za niego.
On jest zupełnie inny niż tamten, z którym wyjechałaś trzy lata temu.
Skąd mogę to wiedzieć?
Stanął w twojej obronie w moim domu. Czy tamten zrobiłby coś takiego?
Nie odrzekła wolno. Tony by tego nie zrobił.
Raz w życiu postąpiłaś głupio. Czy ze strachu, że to się powtórzy, już nic więcej nie
zrobisz?
W nagłym przebłysku intuicji zapytała:
Grethe? Mogłeś się z nią ożenić. Magnus zrzucił wiórki na podłogę.
Tak. Ale nie mogłem zapomnieć twojej matki, więc jak miałem żenić się z inną. Maryo,
zapomnij o tamtym, nie trwaj przy wspomnieniach, tak jak ja przy mojej złości.
Miarowo uderzał końcem dłuta, wełnianą czapkę naciągnął na uszy, choć w warsztacie
było ciepło.
Boję się wyznała. Nie chcę, by mnie skrzywdził. Sama nie wierzyła, że mu to
mówi.
Wolisz być jak ten Olbrzym i Wiedzma? Zastygła w kamień o zachodzie słońca?
Dłuto wyślizgnęło mu się z ręki, zmarszczył brwi. Powiedz Grethe, że spóznię się na
kolację. Jak mam pracować, gdy ciągle mi ktoś przeszkadza?
Trudno było oczekiwać, że Magnus natychmiast zmieni się w świętego. Uśmiechnęła się.
Dobrze, tato.
Zanim się cofnął, pocałowała go w policzek, przekrzywiła mu czapkę i wybiegła na dwór.
ROZDZIAA DZIEWITY
Następnego dnia Kathrin nie pracowała i razem z Robbem wybierała się na piknik. Grethe
pojechała na zakupy do Torshavn. Osada zupełnie opustoszała, bo wszyscy mężczyzni i
chłopcy pomagali w Haldarsvik przy spędzie owiec. Marya, ubrana w dżinsy i sweter,
siedziała w kuchni Grethe i przyglądała się, jak Kathrin szykuje kanapki. Przyjechał Robb.
Teraz, gdy poznała go trochę lepiej, zauważała pewne podobieństwo między nim a
Craigiem: taki sam zarys szczęki, sposób unoszenia głowy, kształt dłoni. Szczupłe palce o
zadbanych paznokciach mogły należeć do Craiga. Palce, które poznały tajemnice jej ciała...
Kathrin popatrzyła na nią z niepokojem.
Dobrze się czujesz, Maryo?
Tak, dziękuję. Uśmiechnęła się niepewnie do Robba. Myślałam, że może Craig
przyjedzie razem z tobą.
Byłem u niego rano, ale tylko odwrócił się na bok, zamruczał coś o nieprzespanej nocy i
znów zasnął. To zupełnie do niego niepodobne, zwykle zrywa się skoro świt.
Marya też miała za sobą męczącą noc. Raz obudziła się szukając w ciemności Craiga.
Zauważyła, że Kathrin i Robb przypatrują się jej badawczo. Zerwała się z krzesła.
Przygotuję wam termos z herbatą.
Szkoda, że Craig nie przyjechał odezwał się Robb. Moglibyśmy się wybrać w
czwórkę.
Czy to znaczy, że pogodził się z waszym ślubem?
Tak daleko się nie posunął, ale przynajmniej przestał traktować mnie tak, jakbym wciąż
miał szesnaście lat.
A do mnie ostatnio nawet się uśmiechnął dodała Kathrin.
Do niej uśmiechał się wczoraj, gdy leżała w jego ramionach. Poczuła nagły skurcz
żołądka. Czy jeszcze kiedyś taka chwila się powtórzy?
Kathrin zerknęła na Robba.
Maryo, może wybierzesz się z nami? To by ci dobrze zrobiło.
Och nie, dzięki, naprawdę dobrze się czuję.
Kathrin zapakowała do plecaka jedzenie i sztormiaki, zarzuciła sweter na ramiona.
Uśmiechnęła się promiennie do Robba.
Gotowy?
Pocałował ją w czubek nosa.
Gotowy!
Gdy wyszli, kuchnia wydała się Maryi mniejsza i całkiem pusta. Wróciła do domu
Magnusa, wyczyściła szafki i podłogę w kuchni. Potem poszła do Grethe wziąć kąpiel.
Powinnam być szczęśliwa wmawiała sobie, gdy ciepła woda spływała po jej ciele. Kathrin
wszystko mi wybaczyła, a porozumienie z Magnusem jest na dobrej drodze. Przekonałam się,
że miłość z mężczyzną może być tym, co obiecywali poeci. Więc czemu czuła się tak zle,
czego jej brakowało?
Wytarła się, ubrała, zjadła kanapki z serem i wyszła z domu. Woda dzwięczała na
kamieniach, kucyk zarżał na powitanie. Wyciągnęła do niego rękę z kępką trawy, pogładziła
po jedwabistym nosie. Ruszyła wzdłuż brzegu w górę rzeki, gdzie woda, spadając po
kamieniach, tworzyła małe wodospady.
Odwróciła się i popatrzyła na osadę. Po zboczu wspinał się w jej stronę wysoki
mężczyzna o brązowych włosach.
Serce jej zabiło, wypełniło ją nieoczekiwane uczucie szczęścia. Przyszedł. Odnalazł ją...
Zawołała do niego radośnie i pomachała ręką. Nie odpowiedział, zbliżał się do niej
przeskakując z kamienia na kamień. Po chwili zatrzymał się, oparł ręce na biodrach. Nie
wyglądał na szczególnie uszczęśliwionego jej widokiem.
Chyba dziś wstałeś z łóżka lewą nogą powiedziała zaczepnie.
Ciebie w nim brakowało.
Orły nie potrzebują łóżek.
Nie. Ale zwyczajni ludzie tak. Prawdziwi ludzie. Nawet bogaci.
Kathrin i Robb zamierzają spędzić razem cały dzień. Wdzięcznym gestem wskazała
na rozciągające się za nimi wzgórza. Tam poszli. Mówię ci to, w razie gdybyś nadal
zamierzał wyrwać jej sprzed nosa swoje pieniądze.
Nie przyszedłem tu rozmawiać o Kathrin i Robbie. Przyszedłem porozmawiać o nas.
Usta miał zaciśnięte. Popatrzyła na niego zamyślona.
Może ja wcale nie chcę rozmawiać o nas.
Maryo, zatrzymam cię, jeśli spróbujesz uciekać. Dopadnę cię, zanim się spostrzeżesz.
Cofnęła się kilka kroków, jakby rozważając w myśli, czy zdoła mu umknąć. %7łałowała, że
założyła te stare sandały.
Craig wyprostował się, popatrzył jej prosto w oczy.
Więc chcesz uciec przede mną? zapytał łagodnie. To jedna z tych rzeczy, które u
ciebie lubię... nigdy nie wiadomo, czego się po tobie spodziewać, potrafisz mnie zaskoczyć.
Wolałbyś, żebym ci padła do stóp i błagała o łaskę?
Trudno mi to sobie wyobrazić. Maryo, po tej długiej, bezsennej nocy nadal chcę, żebyś
za mnie wyszła.
Chwyciła garść mokrych kamieni, cisnęła nimi w Craiga i biegiem rzuciła się do ucieczki.
Był szybki, dogonił ją i pochwyciwszy w talii, tak mocno przycisnął ją do piersi, że nie mogła
złapać tchu. Uchwyciła się go na chwilę, by utrzymać równowagę.
Odepchnęła go zaraz, z trudem łapiąc powietrze. Z bijącym sercem przypomniała sobie
ciepło jego skóry. Zielone jak trawa oczy zalśniły.
Przewaga mężczyzn polega na tym, że ich kościec jest mocniejszy. Rozmyślnie
przeciągnęła palcami po jego ramieniu. I mają lepiej rozwinięte mięśnie.
Ja jestem Olbrzymem, a ty Wiedzmą zaśmiał się przyjaznie. Maryo, jeśli zaraz nie
przestaniesz, to nawet się nie obejrzysz, kiedy się znajdziesz na trawie.
Uśmiechnęła się spod rzęs.
Na oczach całej osady?
Muszę przyznać, choć to chyba niezbyt rozważne, że długie brązowe rzęsy i duże
zielone oczy są bronią bardzo niebezpieczną. Jestem gotowy rzucić cię tu na trawę. Odsunął
się na długość ramienia. Maryo, wyjdz za mnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]