ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sekrety i razem się uczyłyśmy. A po odejściu Coral, kiedy wszyscy naokoło
szeptali tylko o tym i dręczyli mnie pytaniami, Linda pomogła mi jakoś to znieść.
Biedna Linda, świadek nieustającej wojny toczonej przez jej rodziców, miała beze
mnie dość zmartwień. Podeszłam do niej.
 Słuchaj  powiedziałam  naprawdę ostatnio jestem bardzo nerwowa... wiesz
dlaczego. Nie chciałam, żeby tak to wyszło. Przepraszam, Lindo.
Całkowicie mnie zignorowała. Stałam jeszcze przez chwilę, niepewna, co mam robić,
czując się podle i głupio, kiedy nagle usłyszałam swoje imię. Janna stała w
drzwiach autobusu.
 Chodz, Sunny  mówiła.  Brat Dorni
147
podrzuci nas do twojego domu.  Domyśliła się, że jestem zaskoczona propozycją,
bo dodała:  Myślę, że nie powinnaś być teraz sama, więc wszystkie jedziemy do
ciebie.
Jeszcze raz popatrzyłam na Lindę, która uparcie patrzyła w książkę, jakbym nie
istniała. No i dobrze  pomyślałam  skoro tak chcesz, to w porządku.
Janna, Domi, Melanie i Cate czekały na mnie. Odwróciwszy się plecami do Lindy,
dołączyłam do nowych przyjaciółek.
Rozdział 8
Brat Domi był zupełnie do niej niepodobny. Niski, krótko ostrzyżony, z głęboko
osadzonymi oczami. Rzeczywiście wyglądał trochę jak świr. Bez przerwy bębnił
palcami w rytm ostrego rapu wydobywającego się z odtwarzacza w jego samochodzie,
dopóki Domi nie powiedziała:  wyłącz to, Danny, boli mnie głowa".
Zupełnie ją ignorując, Danny nastawił odtwarzacz jeszcze głośniej. Jechałyśmy do
domu w takim ryku, że pani Evans z pewnością pobiegła po swoją lornetkę.
 Nie zapomnij przyjechać po mnie!  krzyknęła Domi, kiedy oddalał się z
piskiem opon.
Nie czekając na pozostałych, pobiegłam do domu i sprawdziłam automatyczną
sekretarkę. Lampka kontrolna nie migotała.
Nikt nie dzwonił. Nie mogłam w to uwierzyć. Byłam tak pewna, że rodzice
zadzwonią z wiadomościami, że znów zaczął mnie boleć brzuch.
 Może po prostu ty powinnaś zadzwonić do nich do motelu?  zasugerowała Janna
za moimi plecami.
Nie zastałam ich w motelu, więc poprosiłam recepcjonistkę o przekazanie
wiadomości. W tym
149
czasie inne dziewczyny weszły do domu. Kiedy mnie otoczyły, dostrzegłam, że Domi
rozgląda się dookoła.
Wyraz jej twarzy był nadzwyczaj krytyczny, co wprawiło mnie w zażenowanie. Nie
zdawałam sobie sprawy, ile kurzu zdążyło osiąść na wszystkim i jaki panował
bałagan. Chester był w szkole na kółku filatelistycznym, ale cała bawialnią była
zarzucona potworami z kosmosu.
 Chciałam to dzisiaj posprzątać  usprawiedliwiałam się.
Reszta dziewczyn też zaczęła się rozglądać. Czułam się fatalnie, zwłaszcza kiedy
porównałam w myśli nasz dom z pałacem Janny.
 Jeden wielki bałagan  powtórzyłam.
 Uważam, że jest bardzo sympatycznie  Cate dodała mi otuchy. Janna
przytaknęła i zapytała, czy zechcę im pokazać resztę domu.
W asyście Domi i Melanie przeszła przez salon. Cate została przy mnie.
?
 Dobrze się czujesz?  Przytaknęłam. -^ Nie zwracaj na nas uwagi  dorzuciła.
 Chcemy tylko, no wiesz, żebyś przestała myśleć o tym wszystkim.
Wiedziałam to i byłam im wdzięczna.
 Hej, Sunny, gdzie twój tato trzyma alkohol?  zawołała Domi z bawialni.
 My, no... my nie mamy w domu alkoholu  powiedziałam. Potem, zanim Domi
zdążyła to skomentować, zapytałam, czy nie chciałyby zobaczyć pokoi na piętrze.
Jak poprzednio Janna poszła pierwsza.
 Uroczy, mały domek  zawyrokowała. 
150
To twój pokój?  Odparłam, że nie, że to pokój Coral.  Nie żartuj  powiedziała
Janna.  Możemy wejść?
Doznałam dziwacznego uczucia, że po drugiej stronie drzwi stoi Coral. Było to
tak sugestywne, że o mało nie wykrzyknęłam  nie!", kiedy Janna chwyciła za
klamkę. Oczywiście w środku nikogo nie było. Jedynie przez okno sączyło się
popołudniowe słońce, tańcząc na łóżku Coral i jej stoliku zastawionym mnóstwem
przedmiotów. Tylko tyle.
Dziewczyny rozgościły się w pokoju. Janna usiadła na łóżku Coral, a Cate zaczęła
oglądać zdjęcia na biurku. Domi włożyła jakąś kasetę do magnetofonu i pokój
wypełniła muzyka Strawberry fields foreuer.
 Lubiła stare kawałki, tak?  skomentowała Melanie bez większego
zainteresowania.
Domi ruszyła w stronę szafy.
 Nie...  zaczęłam, ale ona już zdążyła otworzyć drzwi.
 Ojej  roześmiała się, kiedy upchane w środku rzeczy wypadły na podłogę. 
Zupełnie jak moja własna szafa.
Coral miała osobliwą metodę sprzątania, polegającą na upychaniu wszystkiego poza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta