ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uspokoić, ale bezskutecznie.
- Wysiądz z samochodu - poprosił, z trudem hamując złość. - Wysiadaj! - po-
wtórzył głośniej.
Nie było sensu się opierać. Wysiadła zgarbiona, z opuszczoną głową. Kieran
porwał ją w ramiona i spytał rozżalony:
- Dlaczego na mnie nie zaczekałaś?
Uniosła głowę i spojrzała na niego.
- Czasami nie mam siły stawić ci czoła. - W jej ciemnych oczach kryło się ty-
le bólu, że wzruszyłaby nawet serce z kamienia.
- Myślisz, że mnie jest łatwo? - Przytulił ją mocniej. - Próbowałem wymazać
wspomnienia, ale coś mi nie pozwala. Może to sumienie? Mimo krzywdy, jaką nam
obojgu wyrządziłaś, nadal nie mogę się tobą nasycić. Nie wiem, czy kiedykolwiek
zdołam zaspokoić ten głód.
Poddał się pragnieniu, schylił głowę i połączył się z Alex w szaleńczym poca-
łunku, który natychmiast wzbudził w nim trudne do okiełznania pożądanie.
- Kiedy się znowu zobaczymy? - Wodził palcem po jej białej szyi. - Muszę się
z tobą spotkać.
- Myślę, że powinniśmy podjąć radykalną decyzję i zacząć wszystko od po-
czątku - szepnęła. - Spróbujmy coś zmienić. Zmarnowaliśmy już tyle czasu... Szu-
kaliśmy ukojenia w ramionach innych ludzi, ale nic z tego nie wyszło. Nie umiemy
żyć razem, nie umiemy osobno. Musimy skończyć tę mękę, wyrwać się z więzie-
nia, w którym sami się zamknęliśmy.
S
R
Milczał.
- Alana wspomniała, że nie pojawisz się na dzisiejszym przyjęciu. Czy to
prawda? - zapytała.
- Miałbym ci się przyglądać z daleka? - Roześmiał się z goryczą. - Patrzeć,
jak ten dureń Westcott ślini się u twojego boku, nie odrywa od ciebie oczu... Ile ra-
zy mówiłaś, że za niego wyjdziesz? Czemu jeszcze tego nie zrobiłaś? Czemu mnie
torturujesz? Zresztą czy sądzisz, że mam ochotę na spotkanie z twoją matką?
- Och, Kieran! - jęknęła. - Bardzo surowo mnie oceniasz. Proszę cię, nie za-
czynaj znowu srożyć się na moją matkę.
- Przecież to ona pierwsza miała do mnie zastrzeżenia! Jej zdaniem pochodzę
z nizin społecznych! - W oczach Kierana zabłysły łzy.
- Przestań! - Alex potrząsnęła głową tak gwałtownie, że włosy, dotąd spięte w
elegancki kok, spłynęły kaskadą po jej plecach. - Uparcie oskarżasz ją o skłonienie
mnie do aborcji. Ile razy mam ci powtarzać, że nie masz racji! Matka dowiedziała
się o ciąży, kiedy już było po wszystkim. Nikt nie wiedział o mojej ciąży. Tylko ty,
ja i doktor Moreton.
- Który od dawna nie żyje i niczego nie potwierdzi ani niczemu nie zaprzeczy.
Alex poczuła frustrującą bezradność. To nieporozumienie zbyt długo ciąży
nad obojgiem, rujnuje im życie.
- Tyle razy ci powtarzałam: doktor Moreton nigdy by się nie zgodził na prze-
rwanie ciąży. Nie skierowałby mnie również do kogoś, kto by nie miał oporów
przed zabiegiem. Ja chciałam urodzić nasze dziecko, choć. byliśmy jeszcze bardzo
młodzi. Sądzę, że z pomocą dorosłych poradzilibyśmy sobie z jego wychowaniem.
Dziś znajdujemy się w patowej sytuacji: nie jesteśmy szczęśliwi ani razem, ani
osobno. Powinnam cię znienawidzić, bo to ty, tylko i wyłącznie ty robisz wszystko,
żebyśmy żyli w poczuciu wyimaginowanej winy.
Miała rację.
- Myślisz, że chcę taki być? - zapytał. - Po stracie tego dziecka wciąż dręczą
S
R
mnie wyrzuty sumienia. Nic na to nie poradzę. Od lat śnią mi się koszmary. Two-
rzyłem rysunki z płodem w twoim brzuchu. W malowanych obrazach ukrywałem
motyw utraconego dziecka. Nie pokazuję ich światu, ale ty je widziałaś. Twier-
dzisz, że byśmy sobie poradzili... Owszem, z pomocą moich rodziców. Twoi nigdy
by nie zaakceptowali wnuka. Nie znieśliby hańby: ich piękna córka w ciąży z ple-
bejuszem! Twoja matka uważała, że jestem kompletnym zerem!
- Co ty wygadujesz! - zawołała, w duchu wiedząc, że Kieran właściwie ocenił
jej matkę. - Jesteś niezwykłym człowiekiem, ale potwornie upartym. Wierzysz tyl-
ko w to, co sam uznasz za stosowne. Potępiasz mnie, twierdząc, że bez twojej wie-
dzy i zgody usunęłam ciążę. Od samego początku mówiłam ci prawdę: poroniłam!
- Proszę cię, Alex, przestań! Tylko pogarszasz sprawę. - Z całej siły ścisnął jej
ręce.
- Co się z nami stało, Kieran? - zapytała z rozpaczą w głosie. - Piętnujesz
mnie za domniemane kłamstwo, a mimo to nie potrafisz beze mnie żyć. Ja cię ko-
cham, na Boga! Zawsze cię kochałam, nikogo innego! Ale już dłużej nie mogę tak
funkcjonować. Chcę mieć dzieci. Twoje dzieci, ale mi ich odmawiasz.
- To już by nie było to samo. - Zmroził ją jego stalowy wzrok. - Już jednemu
dziecku życie odebraliśmy.
Z całej siły wymierzyła mu policzek.
- Przestań! - krzyknęła. - Natychmiast przestań! Niech ten koszmar się skoń-
czy. Chcę, żeby ktoś mnie kochał bezwarunkowo. Chcę zostać matką! - Odepchnę-
ła go i próbowała wsiąść do samochodu.
Kieran poczuł wyrzuty sumienia.
- Alex, nie odchodz. - Przytrzymał drzwi.
- Muszę. Proszę cię, odsuń się od mojego auta - powiedziała twardo. - Pozwól
mi odjechać. - Wśliznęła się na fotel kierowcy.
- Nie możemy się rozstać. Już na to jest za pózno. Stałaś się nieodłączną czę-
ścią mojego życia - rzekł ze smutkiem. - Kiedyś myślałem o wyjezdzie, o wyprawie
S
R
na drugi koniec świata, żeby o tobie zapomnieć, żeby każde z nas zaczęło żyć po
swojemu, ale wiem, że i tak bym umierał z tęsknoty.
Powoli zamknął drzwi samochodu. Alex uruchomiła silnik, wrzuciła wsteczny
bieg, wjechała na szosę i natychmiast dodała gazu, wzniecając tumany kurzu.
Jej ciałem wstrząsał szloch.
Kieran słyszał własny przyspieszony oddech. Nie płakał, cierpiał w milczeniu.
Alex nigdy go nie okłamała, z wyjątkiem tego jednego jedynego razu. Wiedział, że
usunęła ciążę, ale nigdy nie zdradził, skąd ma tę wiedzę. Przysiągł jej matce mil-
czenie. Na zawsze. Alex musi sama zmierzyć się z bólem. Kiedyś podjęła decyzję,
którą uznała za słuszną. Może sądziła, że życie u boku Kierana, ze wspólnym dzie-
ckiem, będzie zbyt różne od tego, do jakiego przywykła?
Ale jego dziecko nie zasłużyło na śmierć! Razem przetrwaliby burzę, która ze
wszelkim prawdopodobieństwem szybko by ucichła. Jednak Alex zdradziła ich
oboje. Jej decyzja była nieodwracalna. Dokonała wyboru.
Sidonie Radcliffe z płaczem wyznała mu prawdę. Matki nie kłamią. Powie-
działa, że strata wnuka była dla niej tragicznym doświadczeniem. Ona również
cierpiała. Chciała, żeby on - człowiek, który uwiódł jej córkę - żył z tą świa-
domością. Kazała mu rozstać się z Alex. Powiedziała, że wyrządził już dość
krzywd jej ukochanemu dziecku.
Właśnie wtedy Sidonie stała się jego najzagorzalszym wrogiem.
Alan Callaghan promieniał ojcowską miłością, patrząc na córkę wirującą
przed nim w długiej złocistej sukni. Wyglądała przepięknie. Nie miał wątpliwości,
że Lana zdobędzie tytuł najpiękniejszej dziewczyny w dolinie, który wiele lat temu
przypadł również jej matce.
Callaghan poprzysiągł sobie, że od tej chwili dołoży wszelkich starań, by
znowu stanąć na nogi. Dotąd urządzał piekło nie tylko sobie, ale i dzieciom. Ojciec
Brennan zdołał go przekonać, że przyszedł czas, by porzucić rozpacz.
S
R
Podda się operacji. Wszyscy mu mówią, że zabieg ma duże szanse powodze-
nia. I przestanie pić, zresztą - szczerze mówiąc - nigdy nie lubił smaku whisky, się-
gał po nią tyko po to, żeby się uspokoić. Będzie musiał sprzedać Briar's Ridge, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta