ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

końca dokuczał.
 Skarabeusza. Dał mi skarabeusza.
Harry delikatnie ujął jąpod brodę i przez długą chwilę przyglądał się badawczo.
W jego spojrzeniu malowała się niezwykła czułość.
Nie mówisz prawdy  powiedział, zaskoczony, niemal zasmucony. Jego ręce, jak
wszystko w nim, stanowiły dziwne połączenie elegancji i zaniedbania. Chociaż
paznokcie miał czyste i spiłowane, palce szpeciły nagniotki, a wierzch dłoni
pokrywały wielce wymowne ślady  białe szramy po ranach od grzebania w gruzach i
dwie jaśniejsze kropki, pamiątka po spotkaniu z kobrą.
 Dizzy, spójrz na mnie  powiedział.
 Pokręciła głową. Rozmowa z Magi obudziła bolesne wspomnienia,
 przypomniała o dawnych błędach. Lepiej, by te smutne myśli pozostaL wały
uśpione. Jeszcze lepiej, żeby umarły.
 Harry, chyba nie chciałbyś poznać wszystkich moich sekretów, prawda?
Straciłabym w twoich oczach swoją kobiecą tajemniczość.
 Nigdy.
 A jesteś gotów w zamian też to i owo mi wyznać?
 Naprawdę tego chcesz?  spytał, nagle poważniejąc, czym ją zupełnie zaskoczył.
Wyczuła w jego tonie lekkie wahanie, ale zlekceważyła to, patrząc jak
zahipnotyzowana na miedziane iskierki wjasnych oczach z kurzymi łapkami w
kącikach, na cienką, czerwoną linię na policzku...
Zmarszczyła czoło.
Zaciąłeś się.
Odruchowo dotknęła ranki na gładkiej, świeżo ogolonej skórze. Harry przełknął
głośno ślinę. Zrenice mu się zmniejszyły, rozchylił usta.
Desdemona cofnęła rękę.
 Nic wielkiego. Zaciąłem się brzytwą.
 Może się wdać zakażenie, Lepiej każę Magi przynieść...
 Nie trzeba.  Wyprostował się.  Za kilka dni muszę wyjechać i chcę, żebyś na
siebie uważała.
 Jedziesz w sprawie figurki Apisa? Masz już upatrzoną jakąś .w sam raz dla pana
Schmidta?  zaczęła się dopytywać. Jej nadzieje rozwiały się niczym mgła. Jeśli
Harry już coś wyszukał, jakże ona ze swymi nielicznymi kontaktami w Kairze zdoła
go wyprzedzić?
 Wyjeżdżam  oświadczył krótko  i chociaż wątpię, żeby Rabi popełnił jakieś
szaleństwo, musisz pamiętać, że jest młody, a synoni1 młodości często bywa
głupota. Jeśli mu nie oddasz jego... poda unku... przynajmniej obiecaj, że nie
będziesz szukała przygód.
 Naturalnie, że nie  powiedziała, czując lekkie wyrzuty sumienia.To, jak
zamierzała spędzić popołudnie, nie miało nic wspólnego z szukaniem przygód.
Będzie tylko załatwiała interesy.
 Bez względu na to, co sobie myślisz, chciałbym... nic nie może ci się stać.
Jesteś... Jesteś zbyt...  urwał.
Strona 33
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Brockway Connie - Miłośc w Cieniu Piramid
Słyszała jego oddech. W pokoju zrobiło się dziwnie cicho. W powietrzu unosił się
zapach kwitnącego jaśminu, gdzieś z daleka dochodziło szczekanie psa.
Wstała zmieszana. Czyżby ich przyjazń przerodziła się, w coś innego, w...
Nie. Desdemona spuściła głowę, zacisnęła powieki. To wszystko tylko wyobraznia.
Już kiedyś dała się jej ponieść I bardzo się pomyliła. Zmuszając się do
uśmiechu, dziewczyna uniosła głowę. Harry stał bez ruchu, czoło przecinała mu
głęboka bruzda.
 Cóż, jeśli zamierzasz włóczyć się po pustyni ze swymi egipskimi znajomkami, z
pewnością nie jesteś odpowiednio ubrany.
Spojrzał na swój biały płócienny garnitur, a potem zaintrygowany przeniósł wzrok
na Desdemonę.
 Och. Tak. Ubiorę się odpowiednio.
 Proponuję ten strój Księcia Pustyni. Klasyczny. Robi wrażenie. Bardzo
szykowny.
 O czym ty mówisz, Dizzy? spytał, wyraznie rozbawiony.
Jak mogła mu odpowiedzieć? Sama nie rozumiała, co się z nią dzieje. Wiedziała
jedynie, że pokój stał się nagle za mały. W powietrzu unosił się ostry zapach
mydła, zmieszany z wonią skórzanych okładek. Desdemona wciąż jeszcze czuła
ciepło skóry Harryego i dotyk jego palców na twarzy.
 Mówię o twojej wyprawie  powiedziała.  A o czymże innym?
Jeszcze mocniej ściągnął brwi.
 Załuję, że nie mogę cię zabrać ze sobą.
 Naprawdę?  spytała lekko.  Będziesz potrzebował jakiegoś tłumaczenia?
 Nie. Po prostu nie lubię, jak zostajesz sama.
Nagle ogarnęła ją złość: na przyspieszone bicie serca, na wspomnienie dawnego
zadurzenia, na ojcowską troskę w głosie Braxtona.
Nie będę sama. Mam dziadka. Poza tym dość dużo czasu spędzę z twoim kuzynem.
 Och tak?
 Tak. Dziś zjemy razem obiad, a pózniej wybierzemy się do Gizy. Więc jak
widzisz, będę pod dobrą opieką Wprawdzie nie przewiduję takiej potrzeby, ale
jestem pewna, że lord Rayenscroft potrafi obronić kobietę, gdyby zaszła taka
konieczność.
 Tak  mruknął Harry.  Nie wątpię, że ma wszystko, co powinien mieć toporny,
młody arystokrata.
 Nie jest toporny! Jest bardzo...  Tylko pojawienie się Magi powstrzymało ją
od wszczęcia sprzeczki. Gospodyni wślizgnęła się do pokoju cała w uśmiechach.
Postawiła na stole srebrny serwis do kawy, tace z grzankami i pojemnik z dżemem,
po czym rzuciła Desdemonie pełne zachęty spojrzenie i wyszła.
Harry rozsiadi się i nalał kawy do dwóch filiżanek, uniósł swoją do ust i
pociągnął łyk aromatycznego napoju.
 Widzę, że jego lordowska mość bardzo ci się spodobał  powiedział znudzonym
tonem.
 Spodobał?
 Jesteś oczarowana. Straciłaś dla niego głowę.
 Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Nie znam wystarczająco dobrze lorda
Rayenscrofta. A poza tym nie sądz wszystkich po sobie. To, że sam nie jesteś w
stanie przebywać w jednym pokoju z atrakcyjną kobieta, by jej zaraz nie
nadskakiwać, nie znaczy, że inni też się tak zachowują.
Harry wybuchnął śmiechem.
 Nadskakiwać? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta