ebook - do ÂściÂągnięcia - download - pdf - pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pośladki i mocno przycisnął jej biodra do swoich.
Annabel wyszeptała imię ukochanego i poczuła, jak szarpie
cienką tkaninę jej koszuli. Znów zagarnął jej usta. Annabel
oddychała cię\ko, przylgnęła do Hala, jednoznacznie dając do
zrozumienia, jak bardzo go pragnie.
Połączyli się w jedno, spragnieni bliskości, nieprzytomni z
po\ądania. Hal wyszeptał imię Annabel, uniósł głowę, odnalazł
jej usta i zanurzył się w ich aksamitnej głębi. Jego smak i
zapach oszołomił ją bez reszty, wiła się z podniecenia.
Hal uniósł ją za pośladki, przyspieszając, dopasowując się
do jej pragnień, równie \arliwych jak jego własne. Annabel
całkowicie poddała się miłosnemu rytmowi, przez jej ciało
139
przebiegały dreszcze zapowiadające zbli\ającą się rozkosz.
Gdy nadeszła, była tak potę\na, \e Annabel miała wra\enie, \e
unosi się w powietrzu, a przed oczami rozbłyskują intensywnie
kolorowe fajerwerki.
Wreszcie oprzytomniała. Do jej uszu dotarł urywany
oddech Hala. Oparła się cię\ko o drzwi i zwisła w jego
osłabłym uścisku. Poczuła, \e uwolnił jej nogi i stopami znów
dotknęła zimnych kamiennych płyt kuchennej podłogi. Ale
jego ramiona wcią\ ją podtrzymywały, chocia\ głowa mu
opadła tu\ przy jej głowie.
Po otwarciu oczu napotkała zamglone niebiesko-szare
spojrzenie. Pocałował ją w usta - leciutko -i się odsunął. Rzekł
ze śmiechem:
- Powinniśmy byli to zrobić dawno temu.
Annabel zabrakło tchu, aby mu odpowiedzieć. Błądziła
dłońmi po jego piersi, a\ palce natrafiły na miękkie kosmyki,
bardziej rude ni\ włosy na głowie. Pogładziła je bezwiednie i
ostro\nie uniosła dłoń. chcąc delikatnie przejechać palcem po
jego wargach i poczuć szorstkość zarostu.
Uświadomiła sobie, \e Hal się w nią wpatruje. Kiedy znów
napotkała jego wzrok, dostrzegła w nim pytanie. Wygięła
wargi w uśmiechu.
- To jak sen.
Hal przytaknął.
- Sen, który prześladował mnie przez te lata.
Nie odpowiedziała, a on zakręcił na palcu luzno puszczony
czarny lok. Teraz, po tym szaleńczym akcie. zrozumiał, \e
Annabel nie zmieniła się nic a nic.
Kiedy starał się o jej rękę, a \adne z nich nie martwiło się o
przyszłość, poniewa\ nie było po ternu powodu, pewnego razu
ukradkiem wymknęli się na wieś - zakazana wycieczka, bez
przyzwoitki. Zapach świe\o skoszonej trawy unosił się w
powietrzu, zmieszany z niezapomnianym zapachem samej
Annabel, gdy tulił ją do siebie. Mógł ją wtedy posiąść, ale
140
powstrzymały go jej niewinność i okazane mu zaufanie,
pewnie bardziej ni\ zasady, w jakich go wychowano.
Rozpuściła włosy, które swobodnie spłynęły jej na plecy.
Ten obraz towarzyszył mu przez te wszystkie lata. Zielone
roziskrzone oczy w twarzy, która odzwierciedlała inteligencję
Annabel; proste czarne włosy rozwiane na wietrze i muślinowa
suknia, otulająca smukłą sylwetkę.
Serce mu wezbrało miłością. Wziął ukochaną w objęcia i
uniósł w powietrze.
- Co robisz? - spytała Annabel, zaskoczona i
zaniepokojona.
- Zabieram, cię do swego łó\ka. Tym razem chcę więcej
ni\ ukradkowych igraszek w ciemnościach.
Annabel objęła go za szyję i wtuliła się w jego pierś, gdy
skierował się do drzwi prowadzących z kuchni do
zaimprowizowanej sypialni na dole.
- Jeśli tak to nazywasz, pozostaje mi tylko zadać sobie
pytanie, co mnie czeka.
W sobotę Annabel obudziła się o świcie i jej wzrok padł na
śpiącego Hala. Przypomniała sobie, co działo się minionej
nocy. W świetle nadchodzącego poranka zaspokojona
namiętność przygasła. Annabel szukała w pamięci słów, które
powinny były zostać wypowiedziane. Na pró\no.
Podczas całej tej, szaleńczej nocy nie padła nawet
wzmianka o miłości. Hal wziął ją ponownie, tym razem
wyjątkowo delikatnie, bez pośpiechu. Ka\dy jego pocałunek,
ka\dy gest był przepełniony miłością, ale Hal nawet o niej nie
wspomniał.
Czemu w takim razie mu się oddała? Ten szalony,
namiętny akt, zdawała sobie z tego sprawę, był
ukoronowaniem napięcia narastającego od kilku dni. Nie
rozmawiali o tym, było jednak oczywiste, \e Hal reagował na
nią równie silnie jak ona na niego. Czy w takim razie sama
141
jego bliskość stała się zarzewiem, które w końcu doprowadziło
ją do utraty kontroli nad sobą i sytuacją? A mo\e decydująca
była temperatura ich kłótni?
Czy w Hiszpanii za\ywał rozkoszy z miejscowymi
pięknościami? Czy zaspokajał je z takim samym oddaniem,
jakie okazał w stosunku do niej, Annabel? Skąd miała to
wiedzieć?
Gdyby powiedział choć jedno słowo, jedno czułe słowo -
pewnie by jej to wystarczyło. Skoro jednak nie było mowy o
uczuciach, to Hal wykorzystał ją jak zwykłą dziewkę.
Zamarła na tę myśl. Wcią\ nie byli mał\eństwem. Zupełnie
o tym zapomniała! W szale namiętności ani przez chwilę nie
pamiętała, \e sytuacja, w której ostatnio się znalazła, jest z
gruntu niemoralna. Niemal uwierzyła w istnienie kapitana
Letta! Ale Hal nie był kapitanem Lettem! Nazywał się Colton,
a choć był ojcem jej dziecka, nie był jej mę\em.
A ona się mu oddała - bez jednego słowa zapewnienia o
miłości.
Przygnębiona, bezszelestnie wysunęła się spod kołdry. W
szarym świetle przesączającym się przez zasłonki odszukała
nocną koszulę. Otuliwszy się nią szczelnie, pospiesznie ruszyła
ku drzwiom prowadzącym do kuchni i po cichu dotarła na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl
  • Cytat

    Ad hunc locum - do tego miejsca.

    Meta